Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izrael i Hamas pod presją religijnych fundamentalistów

Jacek Deptuła
infografika J. Chamier-Gliszczyński
Takiej wojny nie było w Strefie Gazy od blisko 40 lat. Izrael zarzucił niewielką Strefę Gazy tysiącami rakiet i bomb w odwecie za moździerzowy ostrzał swoich miast.

A trzy dni temu setki czołgów, pojazdów opancerzonych przekroczyły granice tej części Autonomii Palestyńskiej. Śmiertelnych ofiar jest już blisko pół tysiąca - 99 procent to Palestyńczycy.

Bezpośrednią przyczyną ostatniego konfliktu arabsko-żydowskiego była grudniowa
niemądra decyzja palestyńskiej organizacji Hamas, rządzącej w Strefie Gazy. Jej konsekwencją było rozpoczęcie ostrzału izraelskich miast i osiedli przestarzałymi i niecelnymi rakietami. I podobnie jak Rosja w Gruzji - Izrael wykorzystał tę okazję i z całym impetem swej najnowocześniejszej w świecie armii runął na wąski skrawek Strefy. Telewizje arabskie informują o kilku ofiarach wśród żołnierzy izraelskich, ale po stronie arabskiej jest ich wielokrotnie więcej.

- Izraelowi w żaden sposób nie uda się zniszczyć Hamasu - twierdzi politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. - Natomiast znacznie go osłabi zabijając czołowych przywódców i niszcząc magazyny broni. Ale taka taktyka to tylko odsunięcie problemów w czasie. Sytuację komplikuje fakt, że na drugim obszarze Autonomii - w Zachodnim Brzegu Jordanu - rządzi Fatah, bardziej realistyczna i ugodowa partia palestyńska. Fatah jest skłonny uznać Izrael i traktować go na równi z przyszłym własnym państwem, czego Hamas w ogóle nie bierze pod uwagę. Ta dwuwładza w Autonomii nie sprzyja tworzeniu jakiegokolwiek planu pokojowego.

Wybuchu ostatniego konfliktu palestyńsko-izraelskiego sprowokowali Arabowie ze zbrojnej, fundamentalistycznej organizacji Hamas rządzącej w Strefie Gazy.

Ale wojna arabsko-żydowska rozpoczęła się listopadzie 1947 r., kiedy ONZ zatwierdziła projekt podziału Palestyny na dwa niepodległe państwa: arabskie i żydowskie. O budowie nowego państwa z Arabami nie rozmawiał nikt.

Dziś Izrael jest bogatym, siedmiomilionowym, demokratycznym państwem (20 proc. mniejszości arabskiej), dysponującym jedną z najnowocześniejszych armii świata. Natomiast Palestyna (4 mln mieszkańców) to jeden z najbiedniejszych krajów świata, mający ledwo status autonomii o raczkującej demokracji.

Autonomia składają się z trzech odrębnych części - nadmorskiej Strefy Gazy, Zachodniego Brzegu Jordanu oraz części Jerozolimy. Wojna trwa tam nieprzerwanie od 60 lat, z najwyżej krótkimi okresami zawieszenia broni.

W listopadzie 2007 roku w USA Izrael i Autonomia Palestyńska zobowiązały się do nawiązania rokowań, a także ustaliły, że w wyniku takich rozmów do końca 2008 roku dojdą do porozumienia w sprawie utworzenia państwa palestyńskiego. Nic takiego się nie stało. Bo też i problemy wydają się nie do rozwiązania, a nawet komplikują się jeszcze bardziej, aniżeli przed półwieczem. Najważniejszy to przyznanie pełnej niezależności terytoriom palestyńskim, zaanektowanym po wojnie z 1976 roku. Pobudowano tam wiele osiedli izraelskich, z których w 2005 roku zlikwidowano niewielką część. Łódzki arabista, prof. Marek Dziekan twierdzi, że nie ma nadziei na przyznanie Arabom pełnej niezależności i rozwiązanie ponad półwiecznego konfliktu. Po obu stronach do głosu dochodzą fundamentaliści.

Ale wśród liberalnej izraelskiej elity rodzi się ruch sprzeciwu wobec polityki rządu, poddawanego z kolei fundamentalistycznym ugrupowaniom żydowskim. Prof. historii. Idith Zertal w dyskusji z okazji 60-lecia powstania Izraela, miała odwagę powiedzieć: "Nasza okupacja staje się coraz bardziej bezwzględna. Ona niszczy demokrację izraelską od wewnątrz. Większość Izraelczyków sprzeciwia się jej - w ogóle nie dba o tereny okupowane, dla nich nie mają one znaczenia".

Skłócone środowiska arabskie nie ułatwiają Izraelowi budowania trwałego kompromisu i pokoju. Klasycznym przykładem jest Hamas, nieuznający w ogóle istnienia państwa żydowskiego. Organizacja ta, niestety, jest ugrupowaniem w dużej mierze religijnym, kierująca się m.in. koranicznymi zapisami. Prawo muzułmańskie mówi, że ziemie raz zdobyte dla islamu pozostają takie na zawsze. Biorąc pod uwagę, że rząd Izraela jest również pod ogromna presją ugrupowań religijnych - końca konfliktu nie widać. Uri Huppert, izraelski publicysta, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" mówił wprost: "Dzisiaj Izrael nie jest w stanie rozwiązać problemu swojego politycznego bezpieczeństwa bez zgody partii religijnych, fundamentalistów religijnych. Od wojny sześciodniowej wytworzył się mesjanizm żydowski. Palec boży nakazał nam uratować dalszą część Palestyny zamieszkaną przez Arabów. Stąd dzisiaj konflikt między Izraelem a krajami arabskimi przestaje być konfliktem politycznym, a staje się konfliktem religijnym. I to jest ogromne niebezpieczeństwo".

Kolejnym punktem zapalnym jest status Jerozolimy. W 1980 roku izraelski parlament jednostronnie uchwalił ustawę, według której "zjednoczona Jerozolima jest stolicą Izraela". Społeczność międzynarodowa nie uznaje tego aktu i ambasady większości państw znajdują się w Tel Awiwie. Palestyńczycy uważają, że Wschodnia Jerozolima będzie stolicą ich przyszłego wolnego państwa.

Prócz tych problemów na rozwiązania czeka jeszcze kwestia kilku milionów palestyńskich uchodźców, likwidacji ogromnego muru oddzielającego Izrael od Palestyny oraz status świętych miejsc islamu i judaizmu w świętym mieście.

Izraelskie wojska lądowe, wspierane przez artylerię i lotnictwo oraz marynarkę wojenną kontynuowały wczoraj ofensywę, obejmującą coraz większe terytorium Strefy Gazy. Organizacja Narodów Zjednoczonych ośmiesza się kolejnymi rezolucjami.

Minister obrony Izraela Ehud Barak powiedział wczoraj, że wymaganie od Izraela zawieszenia broni z Hamasem, to tak, jakby wzywać ONZ i Unię Europejską do rozejmu z al-Kaidą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska