- Ile lat zbiera pan te pisanki? - pytam Jana Jakubowskiego.
- Ponad dwadzieścia.
- To chyba największa kolekcja pisanek w Polsce.
- Chyba - potwierdza, a ja patrzę z podziwem na malowane jaja. Na te kurze i na strusie. Na drewniane, i na te z gipsu odlane. Są tak różnorodne, tak kolorowe, że z początku wydaje ci się, że patrzysz na perski dywan, a nie na zdobione skorupki jaj.
Ubranka nie tylko z papieru
Jan Bernard Jakubowski bierze po kolei jajka w dłonie i opowiada skąd pochodzą (mnie nie pozwala dotykać, ze względu na kruchość materiału; przestrzega też, że wąchanie niektórych egzemplarzy może skończyć się mdłościami - w końcu część z nich ma ponad dwadzieścia lat, a skurczone do wielkości orzecha żółtko ciągle żyje własnym życiem).
Są więc tu kraszanki i malowanki z Kaszub, czyli jajka zdobione oszczędnie, bo pomalowane na jeden kolor, i to najczęściej czerwony. Są też misterne rysowanki i skrobanki znane przede wszystkim na Opolszczyźnie, a obok nalepianki z Kurpiów zwane też wylepiankami (wydmuszki oklejone kolorową włóczką i muliną), a jeszcze dalej skorupki oklejone białym miąższem z sitowia oraz jajka łowickie w ubrankach z kolorowego papieru i jaja drewniane, pięknie wyskrobane scyzorykiem przez górali.
Ale na tym nie koniec: są tu też inne zdobione jajka. Na przykład zdobione przez dzieci, na konkurs, który Jan Bernard Jakubowski ogłasza co roku. Koraliki, farbki, włóczka, naklejki, skorupki jajek w innym kolorze - wszystko nadaje się do zrobienia pisanki. Wszystko układa się w baranki, ptaszki, kwiatki, bazie, słoneczka, zajączki.
- Niektóre z nich są tak misternie ozdobione, że mam wątpliwości, czy aby na pewno są dziełem dziecka, ale czy to takie istotne? - śmieje się Jakubowski i dalej z zapałem opowiada o malowanych jajach. I wierzcie, gdyby mu na to pozwolono, mógłby mówić o nich nie godzinami, ale zapewne dniami.
Dobre na chorobę i urok
Przepis na jajko do kolekcji
- Do dłuższego przechowywania jajka powinny być gotowane co najmniej 30 minut. Po jakimś czasie - około 1 roku - białko z żółtkiem całkowicie wyschnie i zamieni się w twardą kulkę przypominającą mały kasztan
- Aby przyspieszyć wysychanie, w ściankach skorupki jajka wierci się dwa malutkie otworki, którymi jeszcze szybciej nastąpi odparowanie wody i gazów. Po pewnym czasie jaja tracą nawet swój zapaszek i w takim stanie mogą przetrwać kilka, a nawet kilkadziesiąt lat
Dziennikarz: - Dlaczego w ogóle zdobimy jajka?
Jakubowski: - Znanych jest na ten temat kilka legend, które tłumaczą ten zwyczaj. Najbardziej znana z nich głosi, że Maryja udała się do Piłata, by wybłagać życie syna. Przyniosła wtedy ze sobą malowane jajka jako prezent dla jego dzieci.
Dziennikarz: - Najstarsze pisanki zostały znalezione w...
Jakubowski: - Egipcie. I mają około 5 tysięcy lat.
Dziennikarz: - W Polsce natomiast...
Jakubowski: - W Polsce najstarszą pisankę pochodzącą z X wieku znaleziono podczas prac wykopaliskowych w Opolu. Pochodzącą z Rusi Kijowskiej z okresu średniowiecza pisankę posiada w swoich zbiorach człuchowskie muzeum. Jest to jajko z gliny wypalonej i pomalowane w kolorowe falujące paski.
Dziennikarz: - Jajko to nie tylko ozdoba, to też przedmiot kultu, przedmiot magiczny, mocno zakorzeniony w wierzeniach ludowych. Do dzisiaj niektórzy wierzą, że jajko było lekarstwem na chorobę bądź urok.
Jakubowski: - A inni, że chroniło przed pożarem, zapewniało urodzaj w polu, szczęście i pomyślność. Noworodki kąpało się w wodzie, do której wkładano jajko, co miało zapewnić szczęście i bogactwo. Jajka podkładano też pod drzewka owocowe, miało to je chronić przed szkodnikami. Wierzono też, że jajka wrzucone w płomienie ugaszą pożar.
Rysownik, społecznik, gentleman
Jan Bernard Jakubowski, rocznik 54. Nie za wysoki, nie za niski, niebieskie oczy, szczupły. Kierownik Spółdzielni Mieszkaniowej "Pomorzanka" i amator artysta.
Maluje akwarelami, rysuje węglem i tuszem, rzeźbi, naprawia stare meble. Zafascynowany ikonami, które sam tworzy. Społecznik. I nie ma chyba w Człuchowie osoby, która go nie zna.
Uwielbiają go człuchowskie kobiety (w swoim czasie Jakubowski został okrzyknięty przez człuchowską płeć piękną Gentlemanem Roku), i dzieci, dla których organizuje przemyślne konkursy (na przykład na najzabawniejszego stracha na wróble).
Wielu też podziwia jego rysunki przedstawiające człuchowską architekturę (w 1998 roku, z okazji 650-lecia miasta, został wydany album Człuchów - ze szkicownika Jana B. Jakubowskiego), wielu spotykając się z nim...
Ale to już materiał na inną historię, bo o pasjach Jana Bernarda Jakubowskiego można mówić godzinami, tak jak godzinami o zbiorze swoich pisanek może mówić Jan Bernard.
Barwniki z liści, warzyw, zbóż
(fot. Fot. Joanna Grzegorzewska)
Jakubowski: - Kiedyś barwy pisanek nie były przypadkowo dobierane. Fioletowa i niebieska oznaczały żałobę wielkopostną. Żółta, zielona, brązowa - to radość ze zmartwychwstania, czerwona to symbol krwi Chrystusa przelanej za nasze grzechy. Barwniki były przygotowywane bardzo starannie i niekiedy zbierane nawet przez cały rok. Uzyskiwano je z różnych ziół, roślin, kory, liści, kwiatów, warzyw i zbóż.
Dziennikarz: - A jak w ogóle to pana zbieranie się zaczęło?
Jakubowski: - Kiedy zorganizowałem pierwszy konkurs na pisanki, uczestnicy przynieśli mi ich tylko kilka. Ale były tak piękne, że szkoda je było wyrzucić, więc zostały do następnego roku, później do kolejnego i tak przez kilka lat jajek przybywało coraz więcej.
Dziennikarz: - Ale w kolekcji są nie tylko jajka z konkursów.
Jakubowski: - Nie tylko. Przynoszą je znajomi, przyjaciele klubu. Ja też przywożę z różnych podróży, kupuję w Cepelii. O, ta przepiękna pisanka jest z Rosji, ta z Ukrainy, a ta z Litwy.
Dziennikarz: - Kiedy uzna pan swoją kolekcję za zamkniętą?
Jakubowski: - Nigdy.