Gdy spoglądamy na nadwiślańskie miasta naszego regionu, nie mamy problemu z określeniem ich architektonicznego charakteru. Jest on uporządkowany, bo na nabrzeżach najpierw mamy zabudowę przemysłową czy mieszkaniową, potem urzekającą starówkę, bądź odwrotnie. Tak jest we Włocławku, Toruniu, Chełmnie, Grudziądzu, Nowem.
- Bydgoski Fordon, dawniej osobne miasto, też jest zdefiniowany, ale o samej Bydgoszczy położonej nad Brdą już tak powiedzieć nie można - twierdzi Stanisław Wroński, w przeszłości toruński, potem bydgoski urbanista. - Problem w tym, że Bydgoszcz nawet w swym śródmieściu i nad samą rzeką nie może się pochwalić spójną wizją rozwoju. Stąd już w latach 60. XX wieku zaczęły powstawać tak zwane dominanty w krajobrazie nadrzecznym, by wspomnieć o budynku Projprzemu. Od kilku lat nad Brdą wznosi się 55-metrowy apartamentowiec Nordic Haven i ogromny pylon mostu Uniwersyteckiego, a teraz budowany jest 60-metrowy River Tower.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
I właśnie tym problemom poświęcono debatę zorganizowaną przez Miejską Pracownię Urbanistyczną w Bydgoszczy w Wyższej Szkole Bankowej.
- Zastanawiamy się, jak miasto ma wyglądać - zaproponowała Anna Rembowicz-Dziekciowska, dyrektor pracowni. - Powstały nowe bulwary, zrewitalizowano Wyspę Młyńską, dzięki nowym oczyszczalniom woda w Brdzie stała się czysta. Od roku 2012 wskazujemy kierunki rozwoju terenów nadbrzeżnych, aby połączyć je z Fordonem, na przykład ciągami pieszo-rowerowymi. Jednak problemem jest Babia Wieś, gdzie widzielibyśmy tereny rekreacyjne z szerokim bulwarem i gdzie „zderzamy się” z potrzebami deweloperów. Zatem rodzi się pytanie: robimy nowe city czy tereny rekreacyjne?
Głosy fachowców i mieszkańców (a wielu uczestniczyło w debacie) są jednak podzielone. Co prawda wszyscy widzą potrzebę połączenia centrum z Fordonem wzdłuż brzegów Brdy, ale niektórzy optują za budową city, czyli skupionych w śródmieściu lub w pobliżu wysokościowców.
Reprezentujący mieszkańców Błażej Bembnista mówi: - Potrzebujemy gęstej zabudowy, bo w mieście rozciągniętym w osi wschód - zachód są kłopoty z komunikacją. Wysoka zabudowa jest efektywna i sprawi, że ludzie zostaną w śródmieściu, będą tu spacerować. Jednak przy samej rzece powinny powstać ciągi pieszo-rowerowe i kładki spinające brzegi.
Ważny jest tu głos Andrzeja Bulandy, słynnego warszawskiego architekta, współautora projektu siedziby BRE Banku w Bydgoszczy: - Wielu architektów ulega uniesieniu architektonicznemu, ale to miasto ma zdefiniowany charakter. To jest wręcz fenomen, bo ma skalę dużego miasta, ale stonowanego. Nie warto nawiązywać do chaosu architektonicznego Warszawy, śnić o wielkiej Bydgoszczy. Niskie miasto może być bardziej metropolitalne niż silenie się na wysokościowce.
Katarzyna Marcysiak z bydgoskiego UKW przekonuje, że na jakość życia i zdrowie współczesnych Europejczyków wpływa środowisko, w jakim żyją. Mroźną zimą coraz mocniej dusimy się smogiem, latem w mieście tworzy się tzw. wyspa ciepła. Tymczasem osią Bydgoszczy jest dolina Brdy, która pełni rolę naturalnej wentylacji. Warto więc zostawić ją bez zabudowy, jako błękitno-zieloną strefę rekreacyjną. To zapobiegnie chorobom cywilizacyjnym.
Marek Machnikowski, regionalny konserwator przyrody, apeluje o poszanowanie natury. Podaje przykład jerzyka - ptaka gustującego w owadach. - Jeśli zubożymy przyrodę, to jerzyków zabraknie, a wtedy miasto opanują muchy. Zróbmy ciągi do biegania. Natura się odwdzięczy - proponuje.
- Jeśli nie wiemy, jak budować, zostawmy ten problem przyszłym pokoleniom - konkluduje Stanisław Wroński i tę myśl dedykuje także władzom innych miast.
