Liczba pacjentów przyjętych w poradniach specjalistycznych jest uzależniona od tego, co wynegocjuje szpital w kontrakcie z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tylko dwa rodzaje usług są nielimitowane - to porody i pomoc udzielana na intensywnej terapii.
Reszta porad musi się zgadzać ze słupkami w kontrakcie, inaczej szpital nie dostaje za nie pieniędzy i musi dokładać z własnego budżetu.
Pięć dni za darmo
Jak wyliczył dyrektor i prezes tucholskiej lecznicy Leszek Pluciński, w ubiegłym roku na nadwykonania - czyli usługi wykonane ponad zakontraktowany limit - spółka wyłożyła 250 tys. zł, czyli 1,4 proc. całości. - To tak, jakbyśmy przez pięć dni w roku pracowali za darmo - mówi dyrektor. - Tyle usług szpital podarował społeczeństwu. Na więcej nas nie stać!
Pluciński przyznaje, że w 2009 r. nadwykonań było więcej. W ubiegłym roku szpital ściśle trzymał się kontraktu, bo był to trudny czas dla służby zdrowia. Trzeba było zaciskać pasa, dyrektor poprosił nawet z pracowników szpitala o zgodę na obniżenie pensji. Przez kilka miesięcy wypłaty lekarzy kontraktowych były niższe o 3 proc., a zatrudnionym na etacie obniżono fundusz socjalny.
Lepiej nie będzie
Kontrakty z NFZ są podpisywane na trzy lata. Dla specjalistyki 2010 r. był trzecim rokiem kontraktu. - W trakcie trwania umowy NFZ rzadko zwiększa limity umożliwiające szerszą działalność - mówi Leszek Pluciński.
Dlatego pacjenci w ubiegłym roku raczej nie mogli się spodziewać dodatkowych poradni czy usług. Działały te, które funkcjonowały wcześniej.
Dla mieszkańców, którzy narzekają na długie kolejki do specjalistów, szef szpitala nie ma dobrych wieści. - Proszę się nie spodziewać wyraźnej poprawy w specjalistyce, która nigdy nie była i nie będzie hołubiona przez NFZ - mówi.
Mniej mammografii, więcej USG
Spadła na przykład liczba mammografii. Dlaczego? - Jedną z przyczyn jest awaryjność naszego aparatu - wyjaśnia Pluciński. - W ciągu najbliższego roku trzeba go będzie wymienić. Przyzwoity sprzęt kosztuje ok. 200 tys. zł, używany - 120 tys. zł.
Podczas negocjowania kontraktu bierze się też pod uwagę inne podmioty, które świadczą podobne usługi. Dlatego np. zabiegów fizjoterapeutycznych szpital wykonał mniej - bo kontraktem, który wcześniej miał jako jedyny, musiał się podzielić. - Są gabinety w Gostycynie czy Śliwicach. Dla mieszkańców oznacza to wygodę, bo mają lepszy dojazd, dla nas to mniejszy kontakt - wyjaśnia Pluciński.
Zaznacza jednak, że czas oczekiwania na poszczególne porady jest różny, niekoniecznie kilkumiesięczny. Przykładowo kolejki zmniejszyły się w poradni kardiologicznej, w ubiegłym roku szpital wykonał też więcej badań USG niż w poprzednich latach.
Czytaj e-wydanie »