Czytelniczka z gminy Włocławek (imię i nazwisko znane redakcji) zaplanowało weekendowy wyjazd do Warszawy. Starsza pani próbowała najpierw dowiedzieć się, jakie ma połączenia. - W informacji o numerach telefonicznych podano mi trzy - opowiada.
Czytaj: http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150330/WLOCLAWEK01/150329304
- W pierwszej rozmowie dowiedziałam się, że ten przewoźnik sprzedaje bilety tylko na jazdę z przesiadką w Kutnie. Miałam ciężki bagaż, więc mnie to nie interesowało. Okazało się, że niepotrzebnie zapłaciłam za dość drogie połączenie. Ale dalej było już tylko gorzej...
Poirytowana kobieta relacjonuje, jak próbowała zdobyć informację - nie mając dostępu internetu - jak dojechać do stolicy. Dodzwonienie się na dwa pozostałe numery okazało się niemożliwe. - Automat powtarzał komunikat, że czekam w kolejce do osoby, która udzieli mi informacji - mówi Czytelniczka. - Po kwadransie zrezygnowałam i zaczęłam dzwonić na drugi numer. Tu znów nie doczekałam się rozmowy. Straciłam na to prawie pół godziny i sporo nerwów.
W końcu kobieta musiała zwrócić się o pomoc do dzieci sąsiadów, które sprawdziły połączenie w sieci. - To znaczy, że pasażer w moim wieku ma czytać rozkład jazdy z gwiazd? - pyta zdenerwowana. Do sprawy wrócimy.