Pani Grażyna Auguścińska jest seniorką z Torunia. Ogrzewa swoje mieszkanie energią elektryczną. Kilka dni temu zepsuł się jej zegar sterujący, do którego jest podłączone ogrzewanie. Efekt? W mieszkaniu zrobiło się zimno.
Czytaj także: Rodzina żyje bez ogrzewania i wody
Zegar należał do "Energi", torunianka zadzwoniła więc do operatora, licząc na pomoc. Pomogła jej w tym opiekunka.
Z płaczem prosiłam
- Najpierw usłyszałam, że mam sobie sama znaleźć jakiegoś elektryka i kupić zegar - opowiada pani Grażyna. - Potem panie w biurze obsługi powiedziały, że w ciągu czternastu dni ktoś przyjedzie i mi wszystko podłączy. Przecież na dworze jest duży mróz! Z płaczem prosiłam, czy nie da się tego załatwić szybciej. Ale usłyszałam, że to niemożliwe.
Elektryk, który przyszedł obejrzeć usterkę, przyznał, że z problemem trzeba zwrócić się do operatora.
Co na to "Energa"? Lidia Zuba, rzecznik prasowy operatora tłumaczy: - Pani Grażyna korzystała z telefonicznego biura obsługi klienta. Być może panie tam pracujące po prostu poinformowały ją o procedurach, które obowiązują w "Enerdze". Na rozpatrzenie reklamacji mamy maksymalnie 14 dni. Podkreślam: maksymalnie.
Rzeczniczka zaręcza, że ze względu na niskie temperatury takie sprawy załatwiane są szybciej.
Zrobimy to jeszcze dziś
- Ostateczny termin realizacji zgłoszenia wyznaczono na 8 marca - wyjaśnia Lidia Zuba. - Widać więc, że na pewno nie czekalibyśmy 14 dni. Jeszcze dziś po południu elektromonterzy pojadą do naszej klientki i sprawdzą stan urządzenia. Jeśli będzie taka konieczność - wymienią zegar sterujący.