https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak dobrze pójdzie, ugotują obiad

Adrianna Błaszkiewicz
Podopiecznym WTZ "Nadzieja" brakuje  rehabilitacji zawodowej. ZAZ dał by im szansę na  pracę.
Podopiecznym WTZ "Nadzieja" brakuje rehabilitacji zawodowej. ZAZ dał by im szansę na pracę. Adrianna Błaszkiewicz
Władze powiatu rozważają możliwość powołania zakładu aktywności zawodowej.

Sprawa stoi jeszcze pod znakiem zapytania głównie dlatego, że nie wiadomo, jak takie jednostki będą w przyszłości finansowane.

Obecnie Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych pokrywa 85 proc. kosztów utworzenia ZAZ-u (w 2008 r. będzie to 75 proc., a w kolejnym już 65 proc.), a na działanie daje 95 proc. tego, co wydaje prowadzący zakład (w 2008 r. 90 proc., w 2009 r. - 85 proc.). I choć kwota dofinansowania co roku ma się zmniejszać, to już planowane są zmiany w ustawie o rehabilitacji zawodowej i społecznej i zatrudnieniu osób niepełnosprawnych.

- Sytuacja jest niewyjaśniona, obawiamy się zmiany przepisów, bo zapowiedzi są takie, że na utworzenie zakładu powiat może dostać do 25 proc., a na działalność do 50 proc., choć może być i mniej - mówi wicestarosta Piotr Pawłowski. - Według tej nowej kalkulacji, nie stać nas na takie przedsięwzięcie.

Póki co, jedna zmiana w sprawie ZAZ-ów okazała się korzystna. Dotąd z tej formy mogły korzystać tylko osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności, obecnie jest ona dostępna także dla osób ze stopniem umiarkowanym i uczestników warsztatów terapii zajęciowej.

- ZAZ jest naturalną formą łączącą dwa ważne etapy w życiu niepełnosprawnego: uczestnictwo w warsztacie terapii zajęciowej i samodzielne funkcjonowanie na rynku pracy - mówi Henryk Siemiątkowski, kierownik WTZ "Nadzieja" w Rypinie. To w "Nadziei", a także w Środowiskowym Domu Samopomocy, niepełnosprawni uczą się współdziałania, komunikacji z innymi ludźmi, samodzielnego załatwiania swoich spraw. Otwierają się na życie i zdobywanie nowych umiejętności. Są poddawani rehabilitacji społecznej, ale nie zawodowej. Kierownik Siemiątkowski liczy, że 20 z 30 jego podopiecznych chętnie podjęłoby się pracy.

Zakład aktywności zawodowej, według planów powiatu, miałby powstać w byłej szpitalnej pralni. Zostałaby ona zaadaptowana na kuchnię, a niepełnosprawni przygotowywaliby posiłki dla pacjentów lecznicy. Powstałyby też miejsca pracy dla zdrowych, bo w ZAZ-ie na 10 niepełnosprawnych musi przypadać minimum czterech w pełni sprawnych pracowników.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska