Zalało cały ciągnik
- Największa powódź, jaką pamiętam, była tutaj w 80. roku. Woda podeszła pod drogę - mówi Jan Iwanowski ze Strzelec Dolnych koło Bydgoszczy, pokazując jak kilkanaście metrów dzieliło jego dom od wody. - Nasza droga jest dość wysoko. Dalej idzie niżej. Tak nisko, że kiedyś na drodze zalało cały ciągnik z kabiną.
Mennonici wiedzieli
W Strzelcach wylewa regularnie. - Mamy jedną powódź w marcu, kwietniu i następną w okolicach świętego Jana, jak się sianokosy zaczynają - mówi Iwanowski.
Wtedy cały pas - może 800-metrowy - od Wisły do drogi, jest pod wodą. - Na łąkach jest głęboko nawet na 6 metrów. Wisła przelewa się przez górkę wzdłuż brzegu, zalewa łąki, a potem spływa do rzeki rowami melioracyjnymi, którymi przez kilkaset lat opiekowali się mennonici - opowiada.
To oni wodę ujarzmili, zbudowali system melioracyjny. Ale dziś to już nie działa, jak kiedyś. Powódź zabiera zasiewy, zbiory. Dlatego Strzelce słyną ze śliwek: - Wracamy do sposobu na życie, jaki kilkaset lat temu mieli ludzie w dolinie Wisły. Sady. Śliwka, gruszki, jabłka.
Pomysły schną w szufladzie
- Akurat u nas nie ma wału - mówi pan Jan. - Ten od Fordonu kończy się jakieś 3 kilometry stąd. A potem dalej jest dopiero od Grabowa. I te nasze 13 kilometrów nie ma zabezpieczenia przed wodą.
Plany, żeby połączyć oba odcinki były. W latach 60. mówiło się o wale, którym miałaby iść droga szybkiego ruchu. - Pomysły pojawiają się za każdym razem, jak duża woda przychodzi. Ale giną z końcem powodzi. Do następnej.
Miejsc, które regularnie zalewane są przez wody Wisły jest w Kujawsko-Pomorskiem więcej.
- Szacujemy, że około 100 osób mieszka na terenach nie chronionych przez wały. A jakieś 25 tysięcy ma domy tam, gdzie wysoka woda może się przedrzeć przez wały - mówi Lech Kubera z urzędu wojewódzkiego. - A możemy ewakuować i zakwaterować w sumie 300 tys. ludzi.
Wojsko może wysadzać
Wojewoda skrzykuje wszystkie służby i sprawdza, jak są gotowe pomóc, gdyby doszło do powodzi.
Wojsko w naszym regionie natychmiast mogłoby skierować kilkuset żołnierzy do przecierania szlaków komunikacyjnych, wysadzania lodu na rzekach czy ewakuacji ludzi z zagrożonych terenów. - Dwie tony trotylu, cztery śmigłowce Mi-2, około 100 pojazdów, kuchnie polowe, namioty, agregaty prądotwórcze - to wszystko jest gotowe do natychmiastowego użycia - deklaruje płk Jan Rynkiewicz, szef wojewódzkiego sztabu wojskowego w Bydgoszczy.
Prognozy są korzystne
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku dysponuje lodołamaczami, które przedrą się w górę Wisły, gdyby całkowicie zamarzła. Straż pożarna - 880 jednostkami. - W razie czego możemy liczyć na pomoc strażaków z Warmińsko-Mazurskiego i Podlaskiego - zdradza Krzysztof Michałowski z wojewódzkiej straży pożarnej.
- Do końca miesiąca prognozy są korzystne - mówi Rafał Bruski, wojewoda kujawsko-pomorski. - W nocy mamy mróz, a lekką odwilż w ciągu dnia. To dobry scenariusz.
Z większym niepokojem na Wisłę patrzy Jan Iwanowski. - Oooo! Podniosła się! No i teraz już widać, że trochę z kry się oczyściła. Bo wcześniej całe tafle połamanego lodu płynęły.