Czytaj też: Serwis Kultura
Raperowi grozi kara do trzech lat więzienia. Prokurator zażądał grzywny w wysokości 200 stawek po 30 zł, 3 tys. zł nawiązki i zwrotu kosztów procesowych.
- Nie sprostałem oczekiwaniom i uległem emocjom, działałem w afekcie - mówił skruszony Peja w sądzie w Zielonej Górze podczas pierwszej rozprawy. Przeprosił Marcina za to, co go spotkało. Zapewnił, że doskonale rozumie powagę czynu.
Peja zgodził się na publikację wizerunku. Jego obrońca powiedział, żeby nie zakrywać oczu rapera czarnym paskiem. Peja nie miał też nic przeciw udziałowi w rozprawie mediów.
Raper zasiadł w ławie oskarżonych w związku z zajściem podczas jednego z winobraniowych koncertów w Zielonej Górze 12 września ub.r. W jego trakcie Peja wykrzyczał do tłumu, żeby ten ukarał jednego z uczestników, który pokazywał mu środkowy palec tzw. fucka. Kilka osób rzuciło się na chłopaka i pobiło go.
Kiedy film z zajścia wypłynął w internecie, poszkodowany zgłosił sprawę na policji. W rezultacie Peja stanął przed prokuratorem w Zielonej Górze. Usłyszał zarzuty podżegania do linczu. Za co grozi mu kara do trzech lat więzienia.