Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki los czeka toruńskie przedszkole „Violinek”?

mo
W gmachu Wyższej Szkoły Filologii Hebrajskiej w Toruniu nie ma już żłobka. Wkrótce z budynku wyprowadzić będzie musiało się również przedszkole.
W gmachu Wyższej Szkoły Filologii Hebrajskiej w Toruniu nie ma już żłobka. Wkrótce z budynku wyprowadzić będzie musiało się również przedszkole. Sławomir Kowalski
Przedszkole mieści się w budynku Wyższej Szkoły Filologii Hebrajskiej. Franciszkanie uprzedzili dyrektorkę o wypowiedzeniu umowy najmu. Violetta Frątczak szuka nowego lokum.

W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, co wydarzyło się w sierpniu w punkcie dziennej opieki dla dzieci żłobkowych, który działał przy przedszkolu „Violinek”. Sprawa ma dalszy ciąg.
Przypomnijmy, że 8 sierpnia, po skardze rodziców, wkroczyli tu kontrolerzy z Urzędu Miasta. Dzieci nie były pod opieką osoby uprawnionej, więc zawiadomiono organ prowadzący (spółka IGD Condulting z Poznania) oraz policję.

- Punkt dziennego opiekuna został wykreślony z rejestru prezydenta miasta - informuje Izabela Miłoszewska, dyrektor Wydział Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Miasta.
Policja prowadzi postępowanie w kierunku art. 106 Kodeksu wykroczeń, czyli narażenia dzieci na niebezpieczeństwo przez brak właściwej opieki. Urzędnicy poprosili funkcjonariuszy o zabezpieczenie nagrań z monitoringu, bo rodzice twierdzą, że sytuacja nie była jednorazowa.

Osobą, która 8 sierpnia powinna przebywać z dziećmi, jest Violetta Frątczak, dyrektorka „Violinka”. Kobieta tłumaczy, że latem doszło do kryzysu kadrowego, bez jej winy. - Dotychczasowe opiekunki złożyły wypowiedzenia z powodu braku porozumienia z prezesem IGD Consulting w kwestii podwyżki uposażenia. W trakcie negocjacji powinny poinformować rodziców dzieci o ewentualnym swoim odejściu. Niestety, tak nie zrobiły. Wszystkich postawiły przed faktem dokonanym w ostatnim dniu roku szkolnego, przed 10-dniową przerwą urlopową. Po urlopie ja zajmowałam się dziećmi jako jedyny dzienny opiekun w tej placówce, zgodnie ze stosownym certyfikatem - wyjaśnia Violetta Frątczak.

Feralnego 8 sierpnia kobieta bardzo źle się czuła. Udała się do lekarza, a dzieci zostawiła pod opieką dwóch pań, absolwentek pedagogiki. Jedna z nich miała przejść w przyszłości szkolenie na dziennego opiekuna.

Jak podaliśmy w ubiegłym tygodniu, mimo wykreślenia Punktu Dziennego Opiekuna z rejestru, rodzicom dzieci żłobkowych przez telefon podawano, że będzie on działał. 2 września Urząd Miasta przeprowadził w placówce przy Poznańskiej 49 rekontrolę. - Przypomnieliśmy o wykreśleniu punktu i o tym, żeby nie wprowadzać rodziców w błąd - przekazuje Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prezydenta miasta.

Rodziców dzieci w wieku żłobkowym i przedszkolnym zaniepokoiło jeszcze kilka innych spraw, na czele z siedzibą przedszkola i wyżywieniem.

Zacznijmy od pierwszej. „Violinek” wynajmuje lokal od ojców franciszkanów w Wyższej Szkole Filologii Hebrajskiej. Uczelnia ma kłopoty, w tym roku akademickim nikogo nie będzie uczyć. Ani na studiach stacjonarnych, ani zaocznych, ani nawet w ramach kursów.

ZOBACZ KONIECZNIE: Tyle zarabiają żołnierze, policjanci, prokuratorzy i strażnicy! [stawki]

WSFH znajdowała się na liście kluczowych projektów województwa. Uzyskała ogromne dofinansowanie: 9 781 000 zł pochodziło z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, z budżetu miasta popłynęło ok. 2,6 mln zł, a kolejne 1,76 mln zł wyłożył budżet państwa.

- Pytałem marszałka o sensowność tego projektu. Odpowiedziano mi, że Prowincja Świętego Franciszka z Asyżu Zakonu Braci Mniejszych w Toruniu ma status małego przedsiębiorstwa. A dla małych przedsiębiorstw okres trwałości projektu wynosi trzy lata, w przypadku WSFH to lata 2011-2014. Po nich beneficjent może z inwestycją robić, co chce - mówi Marek Jopp, szef SLD w Toruniu.

WSFH stara się zarabiać na wynajmie sal. Z „Violinkiem” jednak chce się rozstać.
- Wiem, że umowa wypowiedzenia mi najmu od 15 września leży na biurku. Szukam innego lokalu na przedszkole, też na lewobrzeżu - przyznaje Violetta Frątczak.

Druga poważna kwestia to żywienie dzieci w przedszkolu. Rodzice skarżą się, że w opłacie 390 zł jest catering, a pani dyrektor przywiozła we wtorek rano kanapki nie wiadomo, skąd. - Pewnie z domu? - mówią rodzice.
- Nie, nie z domu - kategorycznie zaprzecza dyrektorka przedszkola. - Jedzenie pochodzi z firmy cateringowej, która żywi też dzieci w innych placówkach. Dopiero jutro jednak będę mogła rodzicom zdradzić nazwę tej firmy. Jestem kilka godzin przed ostatecznymi negocjacjami w sprawie ceny i podpisaniem umowy.

Warto wiedzieć, że higiena żywienia w niepublicznych przedszkolach także podlega nadzorowi stacji sanitarno-epidemiologicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska