Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie to uczucie zdobyć tytuł Kobiety Przedsiębiorczej? - odpowiada Małgorzata Stawicka

Redakcja
Małgorzata Stawicka, laureatka ubiegłorocznego konkursu „Kobieta Przedsiębiorcza”, była dyrektor bydgoskiej Oczyszczalni Ścieków „Kapuściska”
Małgorzata Stawicka, laureatka ubiegłorocznego konkursu „Kobieta Przedsiębiorcza”, była dyrektor bydgoskiej Oczyszczalni Ścieków „Kapuściska”
To laureatka ubiegłorocznego konkursu „Kobieta Przedsiębiorcza”.

- To fajne uczucie, zdobyć tytuł „Kobiety Przedsiębiorczej”?
- Bardzo fajne i odnoszące się do haseł, pod którymi zachęcano pracowników do zgłaszania swoich szefowych do tego konkursu. „Pomorska” namawiała, by zgłaszać do niego fajne szefowe...

- Była Pani zaskoczona tym wyróżnieniem?
- Byłam zaskoczona, gdy moje pracownice powiedziały mi, że mnie do konkursu zgłaszają. Zastanawiałam się, czy na taki tytuł zasługuję...

- Typowa kobieta, niepewna swych zalet.
- (śmiech) Te wątpliwości nie przeszkodziły mi liczyć na to, że może jakieś wyróżnienie jednak dostanę.

- A tu niespodzianka. Wygrana.
- Dowiedziałam się o tym wchodząc do Opery Nova na galę, na której obok ogłoszenia rankingu Złota Setka 2012, podawane miały być wyniki konkursu. I zamiast słuchać, kto zdobył wyróżnienia, zastanawiałam się co powiem, kiedy wyjdę na tę piękną scenę. A jak w końcu wyszłam i tak powiedziałam coś innego.

- Co spowodowało, że pracownice zgłosiły Panią do konkursu?
- Trzeba by ich zapytać...

- To zapytam inaczej. Jakie są Pani zalety jako szefa?
- Waleczność, pracowitość i głód wiedzy. Zarządzałam spółką od 2006 roku, w bardzo trudnym ekonomicznie czasie. Złożyło się na to szereg czynników, które z czasem jeszcze się nawarstwiały. Największym problem związany był z wygaszeniem produkcji w Zakładach Chemicznych „Zachem”, będących z jednocześnie jednym z właścicieli spółki i jej najpoważniejszym dłużnikiem. Kulminacja tych problemów zbiegła się w czasie z planowaną i niezbędną modernizacją oczyszczalni, na którą mieliśmy otrzymać aż 13,5 miliona złotych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z powodu problemów „Zachemu”, Fundusz przestraszył się, że nasza sytuacja finansowa się pogorszy, więc zastanawiał się czy przelać nam pieniądze, modernizację trzeba było wstrzymać, potem podjąć na nowo, bo zaniedbania mogły skutkować katastrofą ekologiczną... Właśnie za tamto balansowanie nad przepaścią, walkę i skuteczność, doceniła mnie Kapituła „Kobiety Przedsiębiorczej”.

- A co z głodem wiedzy?
- Cały czas się uczę. Jeśli mam problem, szukam opinii lub konsultuję się z fachowcami. Skończyłam studia doktoranckie, zaczęłam zdawać egzaminy na biegłego. Przez cały czas uczestniczę w rozmaitych kursach i szkoleniach, namawiam też do kształcenia się innych. Pracownicy oczyszczalni, którzy wyrazili chęć podnoszenia kwalifikacji, pójścia na studia, zawsze otrzymywali ode mnie pomoc i wsparcie. Jedną z pracownic namówiłam nawet do zdobycia doktoratu. W oczyszczalni ściśle współpracowałam z uczelniami wyższymi. Efektem takiego partnerstwa z WSG jest opracowanie metodologii obliczania stawek dla dostawców  ścieków, która może być uważana za wzorcową i wykorzystywana przez inne tego typu przedsiębiorstwa.

- Kobieta Przedsiębiorcza działa i na innych polach. Uczestniczy w życiu lokalnej społeczności.
- To też był trudny orzech do zgryzienia, bo dla mieszkańców Łęgnowa, gdzie zlokalizowana jest oczyszczalnia, długo była ona jedynie uciążliwym sąsiadem. Starałam się to zmienić. Trzeba było się na nich otworzyć. Najpierw zaprosiłam ich do oczyszczalni, by pokazać im, jak działamy, bo to nowości i rzeczy nieznane budzą w ludziach największy lęk. Obcy jest wrogiem, kontakty z nim to nieustanny konflikt. Dlatego musieli nas poznać, oswoić się z nami. Udało się, dalsze nasze relacje były nie tylko poprawne, ale przyjazne. Wspomagaliśmy łęgnowskie pikniki, wspieraliśmy szkołę, pomagaliśmy w miarę swych możliwości osiedlowej świetlicy. Budowaliśmy dobrosąsiedzkie relacje, bo przecież tylko wtedy, kiedy ludzie dobrze się ze sobą dogadują, kiedy się zrozumieją, mogą działać wspólnie. A my byliśmy na siebie skazani.

- Budując dobre relacje trzeba podejmować rozmaite działania. W Pani przypadku, w przypadku oczyszczalni była to między innymi budowa wału przeciwpowodziowego.
- Łęgnowo, z uwagi na swą lokalizację, bało się wody, a my mogliśmy ten problem rozwiązać budując odcinek wału przeciwpowodziowego. Jestem z wykształcenia ekonomistą, wiem więc, jak pozyskiwać środki i dzięki temu zdobyliśmy na ten cel unijne pieniądze. Choć oczyszczalnia nie jest przedsiębiorstwem nastawionym na zysk, ale mającym służyć mieszkańcom, ta moja smykałka do biznesu przydawała się w jej prowadzeniu, bo dzięki wdrożeniu nowoczesnych technologii pozyskiwaliśmy pieniądze za produkcję zielonej energii, nasze laboratorium zarabiało dodatkowo na badaniach zlecanych z zewnątrz. Firmą, każdą instytucją trzeba tak zarządzać, by realizowała swe zadania, jak najmniej szkodząc innym, pomagając im w miarę możliwości. Proszę zauważyć, że już od lat coraz rzadziej nawet w gospodarce mówi się o maksymalizacji zysku, coraz więcej o zrównoważonym rozwoju. I tak właśnie funkcjonowała oczyszczalnia.

- Dziś już nie szefuje Pani oczyszczalni. Nie żal Pani tych wyzwań?
- Praca na takim stanowisku to ciągłe podejmowanie decyzji, ważkie sprawy do załatwienia, wpływanie na ludzkie losy. Rzeczywiście, tego mi dziś brakuje. Czekają mnie jednak nowe wyzwania...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska