https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jakiś cel za górką

Rozmawiała Anna Wiejowska
Tatiana Okupnik i Paweł Rurak-Sokal
Tatiana Okupnik i Paweł Rurak-Sokal P. Piotrowski
Rozmowa z TATIANĄ OKUPNIK i Pawłem Rurakiem-Sokalem, z grupy Blue Cafe

     - Festiwal piosenki w Opolu pokazał, że grupa Blue Cafe wyrosła na pierwszą kapelę w Polsce. Zwycięstwo w konkursie "Premiery", Platyna za "Fanaberię", do tego jeszcze uznanie publiczności i krytyki, co raczej zdarza się rzadko. Jak się z tym czujecie?
     Tatiana: - Dziękuję, merci, thanks i tak dalej. Ja czuję się jak ryba w wodzie. Nie spodziewaliśmy się takiego sukcesu, choć na pewno każdy z nas w głębi duszy o nim marzył.
     Paweł: - A ja czuję się dziwnie. Mam w sobie spokój.
     - O ile na początku Wasza kariera rozwijała się raczej niemrawo, o tyle teraz można mówić wręcz o eksplozji.
     Paweł Rurak-Sokal: - Bo ja jestem już w takim wieku, że muszę się bardzo spieszyć.
     Tatiana Okupnik: - Ale rzeczywiście, najpierw było dość spokojnie. Wszystko zmienił krajowy konkurs, który miał wyłonić reprezentanta Polski na Festiwal Eurowizji w Rydze. My zajęliśmy w nim trzecie miejsce. Dostaliśmy też Fryderyka i wtedy to wszystko tak naprawdę się zaczęło. Teraz gramy średnio 20 koncertów w miesiącu, w związku z czym zespół Blue Cafe stał się naszą drugą rodziną.
     - Nie jest tajemnicą, że mózgiem Blue Cafe jesteś ty, Pawle.
     Paweł: - Ja założyłem ten zespół i opracowałem jego strategię, ale koledzy z zespołu to nie są jakieś tam marionetki. My z Tatianą jesteśmy niczym John Lennon i Paul McCartney - świetnie się rozumiemy i uzupełniamy. Starcia, owszem, zdarzają się, ale dzięki nim przechodzimy na wyższy poziom twórczy. Po raz pierwszy spotkaliśmy się przez przypadek w jednym z łódzkich klubów. Wybrałem się tam po swoim powrocie z Portugalii. Tatiana zaś występowała w nim w jakimś programie kabaretowym. Od razu zwróciłem na nią uwagę i zaproponowałem jej współpracę.
     - A skąd wzięła się nazwa zespołu?
     Tatiana: - Wzięliśmy ją z książki telefonicznej. Cha! Cha! Cha!
     Paweł: - Nie, ja miałem sen. Przyśniło mi się Blue Cafe.
     - Tatiana, jak na polskie warunki masz niesamowitą barwę głosu. W jaki sposób nad nią pracujesz?
     Tatiana: - Pizza, przeciągi, krótkie rozśpiewywanie, dużo zimnego...
     - ... i klimatyzowane pomieszczenia. A tak serio?
     Tatiana: - Prawda jest taka, że jeśli ktoś podchodzi do swojego głosu tak jakoś neurotycznie, wówczas pojawiają się problemy. A jeżeli traktuje go naprawdę z dystansem, jest O.K. Ja wierzę w samo spełniające się proroctwa i dlatego nie panikuję. Siła naszego umysłu jest tak ogromna, że sami możemy sobie wmówić i chorobę, i wysypkę, i jeszcze wiele różnych dziwnych historii. To byłoby męczące, gdybym nieustannie wypatrywała każdego przeciągu w obawie, że nabawię się chrypy i nie będę mogła śpiewać.
     - Jakie wokalistki ciebie inspirują?
     Tatiana: - Oczywiście Aretha Franklin i Tina Turner. One wychodzą i śpiewają jakby swoim ciałem. A z innych wokalistek wymieniłabym jeszcze Grechutę i Michnikowskiego, których cenię bardzo wysoko.
     - Czy to prawda, że z wykształcenia jesteś aktorką?
     Tatiana: - Tak, aktorką, praczką, restauratorką mebli. Słowem, kobietą pracującą, która żadnej pracy się nie boi. W wolnych chwilach rzucam się na stare szafki, zresztą po mojej prababci, i robię z nich cudeńka. Paweł zaś... fantastycznie dzierga.
     - Humor cię nie opuszcza...
     Paweł: - Ona stale żartuje. A ja nie dziergam, lecz trenuję brutalne sporty walki. Konkretnie kung fu. Oprócz tego gram na skrzypcach. W końcu z wykształcenia jestem muzykiem po Wydziale Solistycznym Skrzypiec w Akademii Muzycznej. A tak w ogóle, to za jakiś czas zamierzam wyjechać do Tybetu, by zupełnie zmienić swój system wartości.
     - A teraz co jest dla ciebie najważniejsze?
     Paweł: - Przede wszystkim zespół, a także to, żeby nie dać się zwariować tym wszystkim gratyfikacjom, które niosą za sobą pieniądze. Nie chcę, żeby Blue Cafe był wyłącznie automatem do zarabiania kasy. Zależy mi na tym, żeby zespół nie utracił swojej wrażliwości. Ważna jest także oczywiście bliska mi osoba.
     - Podobno lubisz pracować z ludźmi?
     Paweł: - Właściwie odkąd tylko pamiętam, lubiłem obserwować ludzi. Przez dwa lata pracowałem w szpitalu psychiatrycznym i prowadziłem terapię dla alkoholików. Organizowałem dla nich happeningi, a także spektakle teatralne i muzyczne. Było to trochę w stronę Grotowskiego i Kantora. W każdym razie ta terapia poprzez sztukę przynosiła naprawdę znakomite efekty.
     - Jak zamierzasz pogodzić zachowanie wrażliwości zespołu z odnoszeniem sukcesów, bo przecież zależy ci na nich?
     Paweł: - Ależ ja się boję sukcesu! Uważam, że nie jest on dla wszystkich. Jeśli myśli się wyłącznie o sukcesie, to trzeba dać sobie z tym spokój. Ja po prostu lubię grać i komponować, a Tatiana lubi śpiewać. To tylko tyle i aż tyle.
     - Słowem, robicie swoje, a jak są sukcesy, to świetnie?
     Paweł: - Oczywiście, gratyfikacje są bardzo potrzebne. Zespół staje się wtedy bardziej medialny i może się rozwijać. Myślę, że tak naprawdę potrzebne są dwie ważne wartości: z jednej strony ta osobista, duchowa, a z drugiej - finanse. Szkopuł tkwi w tym, żeby utrzymać między nimi równowagę. Sądzę, że na razie mi się to udaje.
     - Wygląda na to, że jesteś konsekwentny do bólu. Masz wszystko przemyślane i poukładane co do najmniejszego szczegółu...
     Paweł: - Wielu się to nie podoba, ale przynosi efekty. Jestem osobą bardzo szaloną i uwielbiam szaleństwo, lecz potrafię nad nim panować i wiem, w jakim momencie je wyeksponować. Trzymam się zasady, żeby wysoko stawiać sobie poprzeczkę. Ta reguła powoli zaczyna przyświecać wszystkim muzykom z Blue Cafe. Nie chcę, żeby nasz zespół był tylko efemerydą, jakimś sztucznym produktem. Dobrze by było, gdyby grupa na stałe wpisała się w historię przynajmniej polskiej muzyki.
     - Tatiana, a dla ciebie co jest ważne?
     Tatiana: - Mieć gdzieś za górką jakiś cel. Obojętnie, w jakiej dziedzinie, czy to będzie praca zawodowa, czy miłość, czy nauka. Cokolwiek. Ważne, żeby była ta akcja i chęć do działania. Życie jest piękne, gdy się patrzy na taką górkę.
     - Świetnie tańczysz. Czy bierzesz lekcje tańca?
     Tatiana: - W tej chwili nie, ale zawsze szukałam jakiegoś dojścia do sceny i niejako przy okazji trafiłam do szkoły baletowej. Jednak musiałam zrezygnować z baletu, bo moje kości nie wytrzymywały. A śpiewanie zaczęło się dopiero od 18 roku życia. Po drodze były jeszcze zajęcia aktorskie i kabarety. Czuję w sobie niespożytkowane pokłady energii i muszę dać im gdzieś ujście. Najlepszym miejscem do tego wydaje mi się scena. Lubię być w centrum jupiterów. Pod tym względem jestem ekshibicjonistką.
     - Czy macie w najbliższych planach występy za granicą?
     Tatiana: - Owszem.
     Paweł: - To przecież naturalny proces. Chciałbym pracować na Zachodzie i to jest kolejna góra, na którą chcemy wejść. Ale nie jest to takie proste. Na Zachodzie są zupełnie inne realia marketingowe, całkiem inna promocja. Na razie musimy jeszcze poczekać.
     Tatiana: - Nie chcielibyśmy pojechać tam z jednym koncertem i wrócić. Poza tym marzymy o tym, by pokazać się nie tylko Polonii, ale tamtejszej, zachodniej publiczności.
     Tatiana Okupnik i Paweł Rurak-Sokal

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska