Dlaczego jednak nie przypomina się, w jakich okolicznościach została zorganizowana? Czy lepiej, aby policjanci nadal gwałcili młode dziewczyny na komisariacie; Palikot wielokrotnie bezskutecznie wcześniej interweniował? Trzeba czasem zaszokować.
Dlaczego nazwanie Ojca Dyrektora szatanem jest czymś tak złym, jeżeli sam Ojciec Dyrektor o pani Marii Kaczyńskiej wyrażał się per czarownica, a zaproszone przez nią panie nazwał szambem? Ani prezydenta to wówczas specjalnie nie oburzało, a przynajmniej nie dawał tego po sobie poznać, ani politycy PiS nie mieli odwagi powiedzieć, co myślą i kluczyli tak, że aż żal było patrzeć i słuchać. Po prostu wszyscy się bali. Palikot najwyraźniej się nie boi. Słynna sprawa wpisu na blogu z pytaniem, czy aby prezydent nie nadużywa alkoholu nie wzięła się przecież znikąd. Głośno było o tym, a plotkowali głównie posłowie PiS. Może nawet lepiej, że Palikot pytaniem, być może zbyt bezpośrednim, sprawę jednak przeciął. Plotki ustały. Wystąpienia Palikota trzeba więc widzieć w kontekście, w jakim się pojawiły. Ale wtedy tracą to, co zwykło się określać błazeństwem, stają się ważnymi pytaniami o sprawy ważne w życiu publicznym.
Dobrze się stało, że Platforma po kilku dniach pogróżek pod adresem swojego rzeczywiście barwnego posła poszła po rozum do głowy i nie zachowała się tak, jak chciałoby PiS. Niech najpierw PiS uporządkuje swoje szeregi, gdyż ma w nich osoby o wiele bardziej kontrowersyjne. To nie Palikot zbrutalizował język polskiej polityki. Samego Palikota tak naprawdę będziemy mogli osądzić dopiero po tym, gdy zakończy pracę jego komisja. Jeżeli mu się powiedzie będzie można powiedzieć, że wprawdzie zdarzało mu się powiedzieć czasem o jedno słowo za dużo, ale jednak zrobił więcej niż inni. W przeciwnym razie pozostanie tych kilka słów niepotrzebnie wypowiedzianych, co każdemu parlamentarzyście z temperamentem się zdarza. Gorzej, wielu zdarza się wypowiadanie zbyt wielkiej liczby słów zupełnie bez sensu i jakoś nikogo to nie razi.