MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Janina Paradowska - Czysta polityka - "Ciekawiej już po"

Redakcja
Pytanie zadawane ostatnio najczęściej brzmi oczywiście: kto wybory wygra? Otóż z całą szczerością odpowiadam: nie wiem.

Nie dlatego, że całkowicie nie wierzę w sondaże. Wierzę w nie w sposób umiarkowany, ale na razie nawet wyraźnych trendów nie pokazują, raz ktoś zjeżdża w dół, a potem znów wznosi się w górę i to bez żadnych bardzo istotnych impulsów zewnętrznych. Nie wiem, również dlatego, że przywykłam do wyborów, które odbywały się co cztery lata i właściwie z góry można było przewidzieć, że ekipa będąca przy władzy zmieni się, w myśl dość powszechnie obowiązującej w krajach demokratycznych zasady, że wyborów się nie wygrywa, wybory się przegrywa.

Zapewne więc, gdyby odbyły się one za dwa lata można byłoby spokojnie wieszczyć porażkę i to nawet sporą PiS. Teraz to jednak ugrupowanie rządzące wybrało stosowny moment do nowej próby przy urnach, a więc robi to, czego nie chciał zrobić, mimo licznych apeli, Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszek Miller. Kwaśniewski proponował przecież: po wygranym referendum europejskim trzeba podać rząd do dymisji i albo zmienić gabinet, albo po prostu robić wybory. Miller z tej, jak się okazało dobrej, propozycji nie skorzystał, zgłosił wniosek o wotum zaufania dla swojego rządu wygrał je i w efekcie SLD poniósł klęskę na całej linii. Jarosław Kaczyński tego błędu nie popełnił.

Na razie wydaje się, że siły są wyrównane, choć komentatorzy skazali już PO na porażkę, co wydaje się wyrokiem przedwczesnym. To też można zrozumieć. Za PiS stoi cały aparat państwa, rząd, który daje, a przynajmniej przyrzeka, że coś da, praktycznie każdemu, stoi prezydent, silna partia oraz niestety wymiar sprawiedliwości w postaci prokuratury i rozmaitej maści służby specjalne. No i jeszcze na dodatek media publiczne. I to jest też ciekawe, że mimo takiej przewagi, gdy idzie o instrumenty mogące w tej kampanii odegrać ważną rolę, ciągle mamy wynik niepewny. Na ostateczne rozstrzygnięcie będziemy więc zapewne czekać do wieczora 21 października.

Warto jednak pamiętać, że o przyszłości przesądzi nie tylko wynik wyborów, ale także to, co stanie się po ich. Czy ktokolwiek będzie zdolny zawrzeć z kimś koalicję. Przeróżne sondaże wskazuje, że znaczna część Polaków przestała już śnić o POPiS - ie i raczej stawia na koalicję z Lewicą i Demokratami. Trzeba jednak zadać pytanie: jaki interes miałby LiD, by pchać się w objęcia ugrupowania silnego. Jeżeli miałaby powstać rzeczywiście socjaldemokratyczna alternatywa LiD może chcieć pozostać w opozycji, bo wówczas może uróść w siłę. Tak więc to, co może się wydawać oczywiste, bo przecież polityka to, zdaniem wielu, wyłącznie stołki, na które każdy się rzuca, wcale oczywistym być nie musi. Być może w LiD zwycięży myślenie bardziej długofalowe i do żadnej koalicji zaciągnąć się nie da. Może więc powstanie jednak POPiS, a w przyszłości wyłoni się z niego jedna prawicowa partia? I tak, drogą naturalnej ewolucji, a nie gwałtownych przyspieszeń, dojdziemy do systemu rzeczywiście dwupartyjnego, w którym będzie jeszcze miejsce na jakieś centrowe ugrupowanie, odgrywające rolę języczka u wagi. Taki scenariusz też trzeba brać pod uwagę. To wszystko zacznie się po wyborach i wtedy będzie naprawdę ciekawie.

Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska