Joanna Borowiak, posłanka PiS z naszego regionu dostrzega w wyborze same plusy: - Karol Nawrocki to wielki patriota, który nie tylko kocha Polskę, ale też w sposób realny patrzy na jej przyszłość i rozwój, a powrót na drogę rozwoju jest kluczowy, bo z dzisiejszym rządem mamy same problemy. Udało im się zwieść część Polaków, którzy dziś sami widzą, jak wygląda sytuacja – mamy drożyznę i same obawy oraz zagrożenia. Wybory prezydenckie są kluczowe i dają szansę, aby odwrócić to, co zadziało się w październiku ubiegłego roku. Polska musi mieć prezydenta, który nie pozwoli na to, co Grzegorz Schetyna nazwał „domknięciem systemu”. Nawrocki jest gwarantem tego, że system nie zostanie domknięty.
Czy skuteczniejszym kandydatem w konfrontacji z Rafałem Trzaskowskim nie byłby Przemysław Czarnek?
- Nie porównuję obu kandydatów, ale ważne jest to, że Karol Nawrocki jest kandydatem obywatelskim, bezpartyjnym, a więc może pozyskać głosy tych wszystkich, którym Polska leży na sercu - uważa poseł Borowiak.
Podobnego zdania jest Maria Mazurkiewicz, była wicekurator oświaty i kandydatka PiS do Senatu w ostatnich wyborach: - Kandydatura doktora Karola Nawrockiego ma szansę zainteresować wszystkich, którym bliska jest tradycja, patriotyzm i respektowanie zasad. To kandydat dla tych, którzy w prezydencie chcą widzieć stałość i identyfikowanie się ze wspólnotą narodową. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kandydat Koalicji 13 grudnia z takimi cechami się nie utożsamia. Jeśli są potencjalni wyborcy, którym odpowiada brak przywiązania do wartości, jakim afiszuje się Rafał Trzaskowski, to nie wróży do Polsce dobrze.
Według Marii Mazurkiewicz, Nawrocki ma poważny atut w starciu z kandydatek KO: - Prezydenta Warszawy, z całym szacunkiem, ale erudytą trudno nazwać, więc w konfrontacji prezesem IPN może, jak na ringu, być gorąco. Wielu wolałoby kandydaturę ministra Przemysława Czarnka, jednak jest on zbyt wyrazisty, wręcz radykalny, co nie wszystkim odpowiada. Doktora Nawrockiego cechuje natomiast dystans i stonowanie.
Były prezydent Grudziądza: Nawrocki jest najsłabszym elementem po stronie PiS
Zdaniem Roberta Malinowskiego, radny Sejmiku (KO) i byłego prezydenta Grudziądza, Nawrocki jest „najsłabszym elementem po stronie PiS”: - Bo chodzi jednak o osobę nieznaną, która została wyciągnięta jak królik z kapelusza. Nie mam wątpliwości, że – choć formalnie bezpartyjny – będzie to pilny wykonawca poleceń prezesa. Zresztą PiS ma więcej takich aktywistów, którzy nie są związanie z partią poprzez legitymację, a jeżdżą na spotkani i trzymają linię partyjną do samego końca. Gdyby Nawrocki miał zostać prezydentem, bez wątpienia byłby człowiekiem, który blokowałby ustawy wedle życzenia PiS.
W ocenie Roberta Malinowskiego, najsłabszym punktem kandydata PiS jest brak doświadczenia politycznego: - Nie miałem okazji poznać Karola Nawrockiego, wiem oczywiście, że był szefem IPN i że głosowali na niego nawet niektórzy członkowie Koalicji, natomiast to jest również jego słabością. Bo nie ma doświadczenia w realnej polityce ani nawet w samorządzie. Do tej pory go to nie interesowało. Z tego względu uważam, że nie można go porównywać do Andrzeja Dudy, który miał jednak za sobą doświadczenie pracy w Kancelarii Prezydenta oraz z Parlamencie Europejskim.
Czy zatem PiS popełnił błąd nie stawiając na Przemysława Czarnka? - Z punktu widzenia PiS jest to jednak kandydatura korzystniejsza niż Przemysław Czarnek, który ma silną pozycję wśród twardego elektoratu tej partii, ale na pewno – za sprawą swoich decyzji, jako ministra oświaty – zraził sobie elektorat środka – argumentuje Robert Malinowski.
"Czarnek byłby groźnym rywalem"
Przeciwnego zdania jest toruński poseł i wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha: - Przemysław Czarnek byłby groźnym rywalem, ponieważ ma dużą zdolność mobilizacyjną jeśli chodzi o wyborców PiS, a oprócz tego mógłby sięgnąć po część wyborców na prawo od PiS.
A co z wyborcami środka, którzy według wielu komentatorów odgrywają kluczową rolę w wyborach- Trzeba zadać sobie pytanie kim jest wyborca środka. W moim przekonaniu jest to dziś człowiek wahający sięi nie jest zadeklarowanym wyborcą ani PiS, ani KO i który nie jest zadeklarowanym „antyPiS-em”. Tacy wyborcy, przy obecnej polaryzacji, stanowią już tylko niewielka grupa. Przepływów elektoratu pomiędzy nami a PiS nie ma, między PSL a PiS – niewielkie, podobnie jak w przypadku Polski 2000 oraz Lewicy. A zatem ten słynny środek może być stosunkowo najmniejszy na tle wcześniejszych wyborów. Wydaje mi się, że Czarnek i Nawrocki mają podobne potencjały, przy czym Przemysła Czarnek ma większy potencjał mobilizacyjny w pierwszej turze. Jeśli PiS przybierze strategię pójścia po twardy, antyeuropejski, antyukraiński, pro-konfederacki elektorat, to tu wiarygodność Czarnka byłaby większa. Najbliższe wybory rozstrzygną się w II turze. Kluczowa wydaje się zatem możliwość pozyskania wyborców kandydata z I tury. Walka o niezdecydowanych odbędzie się w pierwszej turze.
Wiece to nie eventy
Zdaniem Arkadiusza Myrchy, o wyborze w PiS zadecydowała bynajmniej nie wyborcza kalkulacja: - W sytuacji, gdyby Przemysław Czarnek zdobył na przykład mocne 48 proc. głosów w drugiej turze, mógłby następnego dnia zapukać do siedziby na Nowogrodzkiej i przejąć partię. Dyskusja o naturalnym następstwie w PiS i osobie Czarnka byłaby niekończącym się spektaklem do następnych wyborów parlamentarnych. Nawrocki może najwyżej przegrać, ale hierarchia na Nowogrodzkiej będzie zachowana.
Słabością Karola Nawrockiego jest, w opinii Arkadiusza Myrchy, brak doświadczenia w debatach politycznych: - Co innego dobrze przygotowane wystąpienia z na eventach kulturalno-biznesowych, a zupełnie co innego wyjście do ludzi, spontaniczne pytania, presja mediów. Tym bardziej, że przed oboma kandydatami jest półroczna, zabójcza kampania, w której obie strony grają o wszystko.
