Od kilku miesięcy prokurator Janusz Lewandowski badał różne wątki związane ze spółką "Jantur", która wzięła od kilkuset rolników zboże i nie zapłaciła za nie. Jej zobowiązania wobec wierzycieli, nie tylko rolników, oblicza się na ok. 80 mln złotych. Tymczasem prokurator niespodziewanie poprosił o odsunięcie go od tej sprawy.
- Nowy prokurator zacznie wszystko od początku. To jest przeciąganie sprawy, a może nawet próba zamiecenia jej pod dywan - denerwuje się Krzysztof Pieczkowski ze Stowarzyszenia Poszkodowanych przez "Jantur".
Jantur. Prezesi nieszawskiej spólki pozostaną w areszcie, a minister obiecał rolnikom pomóc
- Prowadzący tę sprawę prokurator sam poprosił o przekazanie jej komu innemu, ponieważ pojawiła się adwokatka oskarżonych, która kiedyś reprezentowała go w sprawie cywilnej. To niezręczna sytuacja - powiedział nam Jan Bednarek, rzecznik prasowy bydgoskiej Prokuratury Okręgowej. Opinie na temat celowego przeciągania sprawy uważa za nieuprawnione. Przyznaje, że sprawa może się trochę odwlec, bo nowy prokurator, z tego samego wydziału d.s. przestępczości gospodarczej, musi zapoznać się z zebranym przez poprzednika materiałem.
- W dalszym ciągu czynności prowadzi kilkunastu policjantów - podkreśla prok. Bednarek.
Wierzyciel Jantura wziął sprawę odzyskania pieniędzy w swoje ręce. Odzyskał... 5 zł 40 grr
Czytaj e-wydanie »