Pańska wypowiedź w TVP zabrzmiała tak, jakby pan wskazał Mariusza Błaszczaka jako spadkobiercę wszystkiego, także kierownictwa partii.
W sprawach kierownictwa partii, jeśli będzie wszystko zgodnie z planem i nie zdarzy się nic nadzwyczajnego decyzje zapadną za trzy lata. Wówczas odbędzie się kongres partii, na którym ja już nie planuję kandydowania na szefa partii, w związku z tym odłóżmy tę sprawę, bo moja wypowiedź odnosiła się do funkcji Mariusza Błaszczaka w rządzie.
Czy za trzy lata kończy pan z polityką?
Na pewno nie zamierzam kandydować na szefa partii. Jeżeli w następnych wyborach uzyskam mandat i dostane się do sejmu, to będę szeregowym posłem. Miałem już nie kandydować w roku 2020, ale ówczesne wydarzenia spowodowały, że nie było innego wyjścia. Kongres partii był dopiero w 2021 roku i musiałem kandydować. Mam nadzieję, że w 2025 roku sytuacja będzie zupełnie inna. Poza tym instytucja, która ma za sobą ponad dwa tysiące lat doświadczenia chyba słusznie przyjmuje tę granicę 75 lat aktywności. U mnie to akurat będzie wówczas 76 lat, jednak to nie oznacza, że ja mam zamiar później nic nie robić.
Kto będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta; czy będzie wspólny kandydat Zjednoczonej Prawicy? Dziś padają nazwiska Mateusza Morawieckiego, Beaty Szydło czy Elżbiety Witek.
Względy przyzwoitości nakazywałyby mi w tej sprawie milczenie. W zasadzie nie powinienem się tym zajmować z tego względu, że to wszystko będzie w momencie, kiedy ja już będę kończył swoją karierę, bo jednocześnie będzie przygotowywany Kongres, na którym ja odejdę. Mogę powiedzieć, że z całą pewnością te nazwiska w tej chwili padają. Jednak trzy lata przed momentem, kiedy Andrzej Duda został kandydatem na prezydenta to nikt o nim w tym kontekście nie mówił.
Pełny wywiad ukaże się wkrótce w portalu polskatimes.pl. Można go również przeczytać w Polsce Metropolii Warszawskiej oraz wydaniach regionalnych Polski Press
