Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Kaczyński: Wiele mi zostało po bracie, krawaty, a nawet słoniki na szczęście

("Fakt", pio)
- Wiele mi zostało po bracie, krawaty, a nawet słoniki na szczęście
- Wiele mi zostało po bracie, krawaty, a nawet słoniki na szczęście fot. zrzut YouTube
- Dziś nie czuję potrzeby, by wracać do Smoleńska. Ale gdy tam byłem 10 kwietnia, zadzwonił do mnie przyjaciel i powiedział: zabierz Leszka z tej przeklętej ziemi - mówi Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Faktu".

Fakt: Rzeczywiście pan uważa, że premier ukrywa prawdę o katastrofie? Jaki miałby interes w paktowaniu z Rosją?
Jarosław Kaczyński: - To pytanie do Donalda Tuska, a nie do mnie. Sam się nad tym zastanawiam. Jego postawa jest zdumiewająca. Ten człowiek powinien zejść na zawsze ze sceny politycznej. Dopiero po zmianie władzy będzie można odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak postępował. Mieliśmy przecież do czynienia z największą tragedią po II wojnie światowej, tak mówi wspólna uchwała Sejmu i Senatu. Każdy rząd powinien być twardy w takich momentach.

A gdyby 10 kwietnia 2010 roku to pan był premierem, to co?
- Nie dochodzi do tej katastrofy. Nie dopuszczamy do podzielenia obchodów. Prezydent leci razem z premierem i państwo polskie odpowiednio zabezpiecza tę wizytę.

Pojedzie pan znowu do Smoleńska?
- Dziś nie czuję takiej potrzeby, by tam wracać. Ale pamiętam, że gdy tam byłem 10 kwietnia, zadzwonił do mnie przyjaciel i powiedział: zabierz Leszka z tej przeklętej ziemi. Coś w tym jest - to przeklęta ziemia. Dlatego chciałbym, by wszystkie cmentarze ze wschodu przenieść do Polski, żeby ciała pomordowanych w Miednoje czy w Smoleńsku spoczęły w naszej ziemi. Żeby stworzyć dla nich wielkie mauzoleum, coś monumentalnego, miejsce budowania pamięci narodu. To jest jednak zadanie dla architektów, a nie dla mnie.

Zabrał pan mamę już na Wawel?
- Nie była nawet na Powązkach, przy symbolicznym grobie. Jest na to zbyt chora. Ale ja na Wawelu jestem często. Byłem już kilkanaście razy. Wtedy jest msza w podziemiach - gdy nie ma turystów, wcześnie rano lub wieczorem. Może kiedyś, gdy się zestarzeję, będę miał problemy z dojazdami, ale trudno. Należało godnie pochować pierwszego prezydenta Polski po 1989 roku z prawdziwego zdarzenia: wykształcony, bez trudnych momentów w życiorysie, bez majątku nie wiadomo skąd, a przede wszystkim, broniącego na poważnie polskiej racji stanu.

Jak teraz wygląda dom na Żoliborzu?
- Wiele mi zostało po bracie, krawaty, a nawet słoniki na szczęście. A nad łóżkiem mam jego zdjęcie, takie zwykłe, zrobione na jakiejś konferencji. Wszędzie są dziesiątki jego osobistych rzeczy, bo to był też jego dom.

Czas leczy rany?
- Straciłem brata bliźniaka. Trzeba go mieć, żeby zrozumieć, co to za strata. Nie wierzę, żeby czas, przynajmniej dla człowieka w moim wieku, cokolwiek znaczył. Może gdybym był 30 lat młodszy, to tak. Co tu mówić...

Źródło: Jarosław Kaczyński: Myślę o bracie sto razy dziennie
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska