I żeby szkoła była ciekawa - mówi Jaś Wołczyński z Torunia.
- Mam nadzieję, że mój syn ze szkoły wyniesie nie tylko wiedzę przedmiotową, ale też trafi na takich nauczycieli, którzy docenią jego kreatywność i będą go zachęcać do samodzielności.
Czytaj również: Co czwarty pierwszoklasista ma 6 lat
Klocki, statki i potwory
Wczoraj u Jasia w domu panowała spokojna atmosfera. Bez paniki, stresu, nadmiernego podniecenia. Jaś przywitał więc mnie w... pidżamie, na łóżku. - Bawię się klockami - wyjaśnił.
Dziecięcy pokój opanowały ludziki z lego, kolorowe potwory i kosmiczne statki. - Ten stwór miał tu jeszcze dodatkowe macki, ale gdzieś zniknęły - dodał z przejęciem.
Jaś zbywa pytania o szkołę. - Boisz się? - zagaduję.
- Nie. No, może odrobinkę - przyznał. - Chciałbym mieć dobre stopnie, ale boję się, że może być inaczej. Zobaczymy.
Obawy bledną jednak przy oczekiwaniach. To raczej nadzieja, że ten czas przyniesie coś nowego, nieznanego. - Chciałbym, żebyśmy w szkole dużo rysowali - marzy Jaś. - Ale nie tylko to, co zada nam pani. Bardzo lubię kredki i mam nadzieję, że będę mógł rysować też to, na co mam ochotę.
Mama myśli o synu
Mama Jasia większych obaw związanych ze szkołą nie ma. Zna placówkę, bo uczęszcza do niej starszy syn, Ziemek.
- Nie mamy jeszcze wszystkich podręczników, wolimy za to spędzić końcówkę wakacji na cieszeniu się z przebywania razem - przyznaje z uśmiechem Magdalena Braun-Wołczyńska. - Marzę o tym, aby mój syn nie bał się szkoły, nie musiał wkuwać, ale uczył się więcej praktycznie. Chciałabym, aby wiedza w nim została po to, by mógł ją wykorzystać w ciekawym życiu.
Jaś szkolne mury zna już od podszewki. Od roku przygotowywał się bowiem do nowych obowiązków w zerówce. Chłopiec będzie uczęszczał do pierwszej klasy w szkole Podstawowej nr 11 przy ul. Gagarina w Toruniu.
"Pierwszaki" mają tu wyśmienite warunki, bo budynek dla pierwszych trzech klas znajduje się w osobnej lokalizacji przy ul. Fałata. Dzieci nie mają typowych 45-minutowych lekcji w początkowej fazie nauki. Dopiero z czasem uczą się, co to znaczy dzwonek na lekcje. Klasy są małe, a dzieci nie muszą "targać" ze sobą wszystkich podręczników, bo część szkolnego ekwipunku mogą zostawić w przygotowanych pudełkach.
Na obiad wychowawca prowadzi uczniów do głównego budynku, tu także mają oni okazję poznać starsze dzieci przebywając w świetlicy.
Starzy koledzy
Jaś jest spokojny o życie towarzyskie w szkole.
Ma już kilku kolegów z zerówki, którzy razem z nim pójdą pierwszy raz do szkoły. Poza tym wielu uczniów pierwszoklasista zna przecież z podwórka. - Jeździmy na rowerze, razem gramy w piłkę. Nie będzie więc tak źle - przekonuje Jaś. - Dam radę.
Czytaj e-wydanie »