Usłyszeli, że nie. Dobrze jednak wiedzieli, co się znajduje w bagażu. Prześwietlili przecież walizkę promieniami rentgena, dokładnie obejrzeli, co jest w środku i dopiero wtedy zabrali się do zadawania pytań.
Kłamiąc, pasażer narobił sobie problemów. - Cały bagaż został dokładnie przeszukany. Znaleziono to, co już wcześniej pokazało prześwietlenie - spreparowaną jaszczurkę w drewnianej oprawie, a konkretnie warana pustynnego - opowiada Agata Radziejewska z Izby Celnej w Toruniu, której podlegają celnicy z naszego województwa. Warany to nie narkotyki, ale przewozić ich bez zezwolenia nie wolno. Znajdują się na liście gatunków chronionych. Za transport Varanus griseus można siedzieć pięć lat.
Zakazane gumy
Barbie, Batman, Snoopy - te nazwy znają wszystkie dzieci. Dla nich są to zabawki, a dla celników znaki towarowe, które podlegają ochronie. Do bydgoskiego oddziału celnego do odprawy zgłosił się importer gumy do żucia. Najlepiej sprzedają się gumy w kolorowych opakowaniach opatrzone postaciami z filmów animowanych. Tak było i tym razem. Papierki zdobiła lalka Barbie, Batman i Snoopie. Producent nie miał prawa do umieszczania tych wizerunków. 700 tysięcy gum do żucia trafiło do depozytu.
Nalot na targowisko

1,2 miliona sztuk papierosów - taki jest ubiegłoroczny "urobek" toruńskich celników
64 policjantów, 14 funkcjonariuszy straży granicznej i drugie tyle celników wpadło na giełdę na bydgoskim stadionie Chemika. Szukali pirackich płyt z filmami i grami, podrobionej odzieży, perfum, a także nielegalnie przebywających w Polsce cudzoziemców. "Urobek" był duży. Do samochodów całymi workami wyniesiono 100 tysięcy papierosów, 75 litrów czystego spirytusu, butelki z wódką oraz kilkaset sztuk podrabianych bluz, spodni i kurtek. Magazyn celników zaczął po tej akcji przyjemnie pachnieć. Powędrowały do niego sprzedawane za kilkanaście złotych podróbki perfum "Versace", "Armani" czy "Channel". Strażnicy graniczni zajęli się natomiast sprawdzaniem cudzoziemców. Przywieźli ze sobą skaner do odcisków palców. Minutę po przyłożeniu palucha do urządzenia wiedzieli z kim mają do czynienia. Na 22 zatrzymane osoby, 20 przebywało w naszym kraju nielegalnie.
Przez granicę przemytnicy usiłują szmuglować nawet odpady. Usiłowali przechytrzyć celników z bydgoskiego oddziału celnego. Tutaj jedna z agencji celnych zgłosiła do odprawy surowiec do produkcji galanterii skórzanej. Celnicy podejrzewali, że coś jest nie tak. - Transport przyjechał wieczorem, skóry leżały w kontenerze, to się wydało dziwne - opowiada Radziejewska. Przypuszczenia okazały się słuszne. W kontenerze były odpady skórzane, folia, butelki i kartony.
Nie ma do czego rozlewać
Torby w kratę dużo zmieszczą i dużo wytrzymają - ulubiony pakunek przemytników
Prawdpodobnie gangowi, który zajmuje się podrabianiem alkoholu pokrzyżowali szyki nasi celnicy. Podczas rutynowej odprawy zwrócili uwagę na tranport butelek do wódki. Było ich dużo, dokładnie 32760. Na wszystkich znajdowały się znaki drogiej wódki "Smirnoff". Firma, która sprowadziła szkło, nie miała nic wspólnego z legalnym producentem tego trunku.
Warany, gumy do żucia albo batmany to dla celników egzotyka. Na co dzień muszą walczyć z górą papierosów, głównie zza wschodniej granicy. A jest tego naprawdę dużo. Samych papierosów wykryto w ubiegłym roku ponad 1,2 miliona sztuk. Alhoholu w naszym regionie było niewiele, bo jedynie tysiąc trzysta litrów. Pracy z tym jednak dużo, bo łapie się po kilkadziesiąt takich przemytów rocznie - jednorazowo celnicy konfiskują po parę litrów. Po obniżeniu akcyzy na spirytus, jego przemyt jest nieopłacalny. Gdyby to samo zrobiono z papierosami, przemytnicy wymarliby śmiercią naturalną.
Przemycany tytoń wpada w ręce panów w czarnych kombinezonach z napisem "służba celna", głównie podczas rutynowych kontroli na drogach i w pociągach. W składzie Lublin-Kostrzyn toruńscy celnicy przeszukali Ukraińca. W torbach wiózł 45 tysięcy papierosów bez akcyzy. Na drodze krajowej numer 15 koło Gronowa zatrzymali osobowe audi. W bagażniku leżało 6 tysięcy paczek Westów, L&M-ów i HB.
Najwięcej kłopotów robią sobie przemytnicy, którzy wożą kontrabandę w specjalnie przerobionych samochodach ze skrytkami. Gdy towar leży luźno na siedzeniu albo w bagażniku, kończy się "jedynie" na jego konfiskacie i sprawie karnej. Jeżeli jest przewożony w wymyślnych skrytkach, samochód traktuje się jako narzędzie przestępstwa i ulega on przepadkowi. W ten sposób pozbył się auta się właściciel peugeot experta, który ukrył 3,5 tysiąca paczek w podwójnej podłodze oraz ściankach i wpadł.
Kontrabanda, którą w ubiegłym roku przejęli celnicy podlegający Izbie Celnej w Toruniu jest warta ponad pół miliona złotych.
Nie do poznania
Przemycana wódka i inne alkohole, a także papierosy są niewiadomego pochodzenia. Podejrzewa się, że papierosy robi się z odpadów, a wódkę ze skażonego alkoholu przemysłowego. Z wyglądu przemycaną wódkę nie sposób rozpoznać. Elegancka butelka z wytłoczeniami, etykieta, banderola, a nawet dozownik. Wystarczy jednak odkręcić butelki "Bolsa", które leżą w toruńskim magazynie. Alkohol śmierdzi niesamowicie. Zapach rozpuszczalnika powala.
W ręce celników oprócz butelek do rozlewania "Smirnoffa" wpadło również wszystko, co potrzebne do wyprodukowania drogiej "Finlandii". A było tego dużo: 24 tysiące etykiet, 14 tysięcy kapsli i 3500 sztuk tzw. "kołnierzy". W sklepie taki alkohol kosztuje 40 zł. Koszt produkcji podróbki jest czterokrotnie mniejszy. Przy tysiącach butelek wypuszczanych na rynek robią się z tego olbrzymie pieniądze.