gdy choć tylko w jednej rodzinie radość przechodzi w rozpacz, a wesoły nastrój gaśnie nagle, tak jak nagle przychodzi śmierć.
Dotyka najbardziej najbliższych - przecież jeszcze przed chwilą siedzieli przy stole, byli wśród nas. Po co wsiedli w samochód, po co pojechali? Pytań będzie więcej.
Śmierć innych dotyka nas,
mieszkańców wsi, okolic, powiatu. Wielokroć przejeżdżaliśmy tamtędy - przypominany sobie topografię wsi, drogi, skrzyżowania. Widzimy te miejsca, ten kawałek szosy i też zadajemy sobie pytanie - dlaczego?
Nadal z wypadku jaki miał miejsce w pobliżu Tereszewa (powiat nowomiejski) wiemy niewiele, znamy jedynie skutek, wiemy, że zginęli młodzi ludzie jadąc fiatem 126p, że jeden z nich dopiero co otrzymał prawo jazdy, raptem miesiąc. Nikt się nie uratował -
ani kierowca, ani trójka pasażerów
- Ostatni śmiertelny wypadek drogowy na naszym terenie wydarzył się na początku grudnia minionego roku - mówi mł. asp. Adrianna Czyżewska z nowomiejskiej policji. - Pod Radomnem zginęła młoda dziewczyna. Teraz cztery osoby, w jednym samochodzie, w jednym miejscu.
Przyjęło się uważać, że policja prowadzi
jedynie statystykę
Przesyła dane do województwa, województwo do centrali, które potem ukazują się na pasku programów telewizyjnych. Tak to pozornie wygląda. Jednak każda śmierć na drodze, każda interwencja policjantów, ratowników, lekarzy czy strażaków po wypadku pozostawia ślad. Widok zabitych, samochód na drzewie, a więc żadnej możliwości pomocy medycznej, żadnej nadziei. Niemoc, zwyczajny, ludzi odruch.
Rodziny zabitych w wypadku drogowym - też seria pytań.
Czy musieli jechać?
Po co wsiadali do tego samochodu? Czy musiał kierować akurat ten, który prawo jazdy miał dopiero od miesiąca? Wszystkie pytania w czasie przeszłym, dokonanym.
Na koniec - trzeba będzie przyjąć raport medyczny, ustalenia policji. Nie może być żadnej wątpliwości.
To wszystko muszą rodziny zmarłych wiedzieć, w tych czarnych dla nich dniach.