
Vanja Marković (Korona Kielce)
Odwiedzili go dwaj bracia: Ivan i Dalibor. Ich obecność na trybunach dodała mu chyba energii. Bo Pogoni Szczecin strzelił dwa pierwsze gole w Ekstraklasie. – I co, teraz następne twoje bramki będą za dwa lata? – żartował jeden z jego braci, prowadząc z nim rozmowę dla klubowej telewizji. – Udało się strzelić gola, jakiego ty nigdy nie strzeliłeś i nigdy już nie strzelisz – ripostował Vanja.

Darko Jevtić (Lech Poznań)
„Big, big player” – napisał o nim kolega z szatni, Nicki Bille Nielsen. Jest w tym pewnie sporo kurtuazji, ale i prawdy. Szwajcar z serbskimi korzeniami ponownie zagrał koncertowo. „Zrobił wynik”. Przeciwko Zagłębiu Lubin zdobył bramkę i zanotował asystę.

Krzysztof Mączyński (Wisła Kraków)
Jest ulubieńcem selekcjonera Adama Nawałki. Kibiców kadry może już niekoniecznie. Ale jeżeli będzie powtarzać takie występy, jak z Arką Gdynia, to i u nich zaskarbi sympatię. Przeciwko beniaminkowi zaliczył dwie asysty. Jedna była naprawdę wyborna.

Miroslav Radović (Legia Warszawa)
Po 22 sekundach grania większość piłkarzy pozostaje bez kontaktu z piłką. A „Rado” celebruje gola. Tak było w niedzielę ze Śląskiem Wrocław. Serb błyskawicznie otworzył wynik (później dołożył asystę). To najlepszy letni transfer mistrzów Polski? Obok Vadisa Odjidji-Ofoe na pewno.