Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego gołębica przeleciała pół Europy

Andrzej Bartniak
pasjonują Piotra Krainskiego od dziecka. Niedawno zbudował ptakom nowy, wygodny gołębnik
pasjonują Piotra Krainskiego od dziecka. Niedawno zbudował ptakom nowy, wygodny gołębnik Andrzej Bartniak
Piotr Krainski ma powody do dumy. Jego ptak po 16 dniach morderczego lotu z Barcelony "zameldował się" w gołębniku. Pokonał ponad 1800 km. Udaje się to tylko nielicznym.

Są takie chwile w życiu hodowców, które zapadają w pamięci na całe życie. Z pewnością Piotr Karinski nigdy nie zapomni tego, co poczuł 24 lipca, gdy wszedł do gołębnika i zobaczył, że jedna z dwóch gołębic, jakie przeznaczył na lot z Barcelony, siedzi jakby nigdy nic między innymi ptakami. - Nie mogłem w to uwierzyć - wspomina. - Przez chwilę myślałem, że to musi być jakiś inny ptak, bo obrączka na nodze była zupełnie normalna. Spodziewałem się innej. Ale natychmiast wziąłem ją do ręki, obejrzałem dokładnie numery i wszystko było jasne. To mój ptak - relacjonuje. - Zaraz potem pobiegłem do telefonu aby zadzwonić do kolegi, aby na specjalnym zegarze rejestrującym ten lot zaznaczył godzinę 13.37 - mówi.

Nadal czekam

W tym roku polscy hodowcy wystawili aż 1286 gołębi. To dwukrotnie więcej niż rok i dwa lata temu. Jako pierwszy zameldował się 10 lipca ptak z Zielonej Góry, który na tym dystansie ustanowił rekord Europy. W chwili składania numeru było wiadomo, że przelot zakończył się szczęśliwie dla niespełna 60 gołębi. Być może wróci ich więcej, chociaż wcale tak być nie musi. Zarówno przed rokiem, jak i przed dwoma laty, żaden z pasjonatów gołębi pocztowych w naszym powiecie nie przeżywał radości Piotra Krainskiego. Większość lotników ginie lub błądzi.

Hodowca z Ernestowa ma nadzieję na to, że ujrzy także drugą gołębicę. - Coś mi mówi, że wróci - stwierdza Krainski. - Byłoby to niezwykłe, ale przecież może się zdarzyć - rozmarza się.
Typując ptaki do lotu, celowo wybrał "wolne" samiczki. - "Sprinterzy" nie nadają się na takie dystanse - wyjaśnia. - Po dwóch dniach padną. Lepiej radzi sobie spokojny ptak, ale uparty. Wydaje mi się też, że samiczki chętniej wracają do domu, jeśli było im tam dobrze.

Pan Piotr zajmuje się ptakami od dziecka. Dziś już nie pamięta skąd wzięła się ta pasja. Obecnie w gołębniku ma ponad 120 ptaków. Jednak jak przekonuje, sukcesy hodowlane to w dużej mierze zasługa żony Wioletty. - Mam taką pracę, że często nie ma mnie w domu przez dwa tygodnie - wyjaśnia. - W tym czasie wszystkim zajmuje się żona. Gdyby nie ona, musiałbym zmienić hobby.

Zależy od ceny?

Co z "Barcelończkiem" jak nazywane są gołębie, które zaliczyły ten trudny lot? Cieszą się one dużym uznaniem i prawdopodobnie prędzej czy później ktoś złoży ofertę kupna. - Trudno byłoby mi się z nią rozstać - zwierza się właściciel. - Przeleciała pół Europy, żeby wrócić do mojego gołębnika.

Znacznie bardziej pragmatyczne podejście ma żona. - Jeśli ktoś zaproponuje rzeczywiście dobrą cenę, pewnie pomyślimy o sprzedaży - dorzuca pani Wioletta.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska