https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeść czy nie jeść darowaną dziczyznę?

Tomasz Karpiński
Wygląda apetycznie. Trzeba jednak  powstrzymać apetyt, jeśli nie ma się  pewności, że mięso było przebadane.
Wygląda apetycznie. Trzeba jednak powstrzymać apetyt, jeśli nie ma się pewności, że mięso było przebadane. Fot. fotorzepa.pl
Zakażone włośniem dziki nie są w powiecie superrzadkością.

Celowo piszemy o tym teraz - w sezonie przyjęć, jarmarków, grillów i festynów - gdzie dziczyzna na dobre wpisała się w menu. A trzeba na nią uważać.

Lada dzień zakończy się, trwające od kilku miesięcy, śledztwo w sprawie zakażonej włośniem dziczyzny, po zjedzeniu której zachorowało 40 osób, a ponad 80 było zagrożonych.

Tymczasem nadszedł czas przyjęć pierwszokomunijnych, hucznie obchodzonych dni rozmaitych miejscowości, pikników i grillów, gdzie dziczyzna rozgościła się na dobre - choćby w postaci pieczonego dzika.

Nie brakuje nosicieli

To sprawia, że służby sanitarne i weterynaryjne muszą wzmóc czujność. Tym bardziej, że, jak mówią specjaliści, w naszym powiecie nie brakuje dzików - nosicieli włośni. - W ubiegłym roku zanotowaliśmy trzy przypadki, gdy w mięsie ustrzelonego zwierza weterynarze znaleźli włośnie - informuje Krzysztof Joppek, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Świeciu. - Wśród świń hodowlanych ta choroba występuje bardzo rzadko. Inaczej sytuacja przedstawia się u dzików. Z moich obserwacji wynika, że trzeba być naprawdę bardzo ostrożnym i dociekać skąd zwierzę pochodzi, i czy na pewno było badane. Zalecam to konsumentom.

Częstować czy nie?

Pytania w tym tonie stawia właśnie pan Jan, nasz Czytelnik ze Świecia. - Szwagier przywiózł trochę kiełbasy z dzika, na przyjęcie mojej wnuczki - mówi. - Ponoć było badane, ale szwagier nie ma na to żadnego dokumentu. Wędlinę dostał od sąsiada myśliwego, który mieszka w Tczewie. Pamiętam historię myśliwego z Osia, który w dobrej wierze poczęstował rodzinę... jak się okazało, włośnicą. Obawiam się, że sytuacja może się powtórzyć w moim domu.

Ryszarda Jarantowicz ze świeckiego Sanepidu uspokaja.- Nie można popaść w paranoję - wskazuje. - Jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia co do właściwości chemicznych czy fizycznych kiełbasy, należy przywieźć ją do nas. Jeśli natomiast Czytelnik obawia się włośnicy i nie wie czy mięso było w tym kierunku badane, powinien udać się do lekarza weterynarii.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska