Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Jeśli będzie trzeba, to się wtrącę, ale politykiem nie będę - wywiad z Henryką Krzywonos

Redakcja
Niektórzy moi koledzy zapomnieli, co to jest Solidarność. A z Solidarnością trzeba żyć na co dzień, a nie od jednej uroczystości do kolejnej - uważa Henryka Krzywonos.
Niektórzy moi koledzy zapomnieli, co to jest Solidarność. A z Solidarnością trzeba żyć na co dzień, a nie od jednej uroczystości do kolejnej - uważa Henryka Krzywonos.
Henryka Krzywonos jest słynna już nie tylko ze swego udziału w stoczniowym strajku. W 1980 roku miała odwagę zatrzymać tramwaj i tym samym paraliżując komunikację miejską wesprzeć strajkujących robotników. Podczas zeszłotygodniowych uroczystości rocznicowych dokonała podobnego przełomu. Jednym zdaniem rozstrzygnęła partyjne spory o prawo do utożsamiania się z Solidarnością.

W trakcie minionego tygodnia była Pani główną bohaterką serwisów informacyjnych, a Pani profil na Facebooku zyskał ponad 40 tysięcy fanów. To była celowa prowokacja?

Henryka Krzywonos: Ja się tej popularności nie spodziewałam. Wyszłam na środek tylko dlatego, że byłam wkurzona. Kiedy zobaczyłam, jak się czuje pierwszy premier wolnej Polski, słuchałam wypowiedzi pana Śniadka i wywodów Jarosława Kaczyńskiego, nie mogłam wysiedzieć spokojnie na krześle.

Czytaj też: "Solidarność" po 30 latach. Lech Wałęsa odwołał przyjazd do Szczecina

Nie chciałam zabierać głosu podczas tych uroczystości. Zresztą nie było mnie na liście, którą oni tam mieli. Ale nie mogłam pozwolić na to, żeby mówili, że Solidarność to PiS, bo tak nie jest. Solidarność należy do wszystkich Polaków. To nawet nie jest zasługa Wałęsy, Krzywonos, czy Borusewicza. W każdym mieście byli tacy jak Frasyniuk, Lis, czy Bujak i mogłabym tu wymieniać setki osób z różnych partii. Żadna z nich nie ma prawa mówić, że Solidarność należy do niej. Nie walczyliśmy o to, żeby Solidarność była partią polityczną, ale by broniła ludzi pracy. Koniec na ten temat.

Wraz z popularnością zyskała Pani wrogów, którzy kierują do Pani choćby zarzut o chamskim zachowaniu. Jak Pani na nie odpowiada?

Ale czy ja tam komuś ubliżyłam? Powiedziałam, że ani prawo, ani lewo, ani środek. Nie kierowałam tego do nikogo. Mam kolegów w PiS-ie, których lubię i szanuję, podobnie w Platformie i w SLD. Dla mnie nie liczy się, jaka za kimś stoi partia. Dla mnie liczy się, jakim ktoś jest człowiekiem.

A dlaczego zwróciła się Pani bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego?

Panu Kaczyńskiemu powiedziałam, że targa imię Lecha, bo taka jest prawda. Wszedł na tę scenę i powiedział, że jest tu w imieniu swojego ś.p. brata. No przepraszam bardzo.

Czaytaj też: Związki zawodowe z Bydgoszczy dostaną 1,8 mln zł!

Oczywiście, ja będę pamiętała o prezydencie, bo to był porządny człowiek. Szanowałam też Marię, często ją broniłam, jak choćby wtedy, kiedy Rydzyk nazwał ją czarownicą. Dzisiaj natomiast bronię kolegów, którym trzeba pomóc. Ja zawsze wyciągam pomocną rękę. Mnie ludzie nie muszą o nic prosić. Ja to sama robię.

Dlaczego Pani jeszcze nie została politykiem?

Bo ja nie jestem gotowa na to, co się dzieje w polityce. Ja jestem za spokojny człowiek. Wolę pomagać maluczkim i tam się wygłupiać. Jedna osoba nic nie zrobi.

 

źródło: iwoman.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska