- Złożyłem wczoraj (w środę 15 maja, red.) do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy pismo, w którym wzywam prokuratora okręgowego, by przystąpił w ramach przepisu art. 60 kpc, do sprawy cywilnej, którą prowadzę w imieniu mojego klienta i żeby zapoznał się ze znajdującymi się w tej sprawie dokumentami świadczącymi, że ukrywano księdza pedofila, a wręcz umożliwiono mu popełnianie dalszych przestępstw o charakterze pedofilskim - mówi adw. Janusz Mazur.
Dalej komentuje: - Skoro Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro mówi, że powołuje specjalną komisję, by zweryfikować informacje w filmie braci Sekielskich, to nic prostszego - bo prokurator ma prawo przystąpić do każdej sprawy - przyjechać do Bydgoszczy, zapoznać się z dokumentami i podjąć odpowiednie kroki przeciwko obu biskupom.
Chodzi o sprawę dotyczącą ks. Pawła K., skazanego na siedem lat więzienia za przestępstwa seksualne. W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy trwa proces o odszkodowanie z powództwa liczącego obecnie 23 lata byłego ministrant molestowanego seksualnie przez K. Mężczyzna żąda od dwóch kurii diecezjalnych – bydgoskiej i wrocławskiej – 300 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.
W 2005 roku Paweł K. został zatrzymany na terenie Archidiecezji Wrocławskiej, policja znalazła w jego mieszkaniu materiały z pornografią dziecięcą. Krótko później ksiądz został wysłany z "misją" do Bydgoszczy, gdzie uczył m.in. religii w Gimnazjum nr 13. W roku 2009 został odesłany z powrotem do Wrocławia.
CZYTAJ TEŻ | „Tylko nie mów nikomu". Biskup zabiera głos w sprawie byłego księdza Pawła K. Jest oficjalne oświadczenie kurii. Posłowie komentują
- Nie zarzucamy, że ksiądz był ukrywany przed organami ścigania i sądem. Ukrywany był przed wiernymi diecezji wrocławskiej, bo toczyło się już w tym czasie przeciwko niemu postępowanie. Wiadomo było, że na pewno posiadał pornografię dziecięcą. Ale po prostu ukryto go. Mając tę świadomość te wszystkiego, skierowano go do szkoły, do gimnazjum. A Diecezja Bydgoska i proboszcz parafii, w której przebywał, doskonale wiedzieli o postępowaniu, bo ksiądz jeździł, meldował się na przesłuchania. Dowody z dokumentów są porażające, jeśli chodzi o wiedzę biskupów wrocławskiego i bydgoskiego, co do tego, że ksiądz Kania był pedofilem w tamtym czasie. Bardzo aktywnym.
Prawnik powołuje się m.in. na treść listu biskupa Tyrawy do Pawła K. z 2009 roku. - Biskup pisze do Arcybiskupa Wrocławskiego i do K., że "w związku z zakończeniem spraw, które były przyczyną pana przeniesienia do Diecezji Bydgoskiej (niewłaściwym zachowaniem, kontrowersyjnym), kończę pana misję tutaj i nie przedłużam panu prawa pobytu w Bydgoszczy" - mówi adwokat.
W kwietniu bydgoski sąd przychylił się do wniosku adw. Janusza Mazura, by przesłuchać Jana Tyrawę, biskupa Diecezji Bydgoskiej. Do sądu trafiło pismo mec. Edmunda Dobeckiego, reprezentującego Kurię Diecezji Bydgoskiej z informacją, że w wyznaczonym dniu rozprawy 11 lipca bp. Jan Tyrawa nie będzie mógł składać wyjaśnień, ponieważ będzie przebywał za granicą.
W środę pod bydgoską kurią pikietowali mieszkańcy domagając się wyjaśnień od biskupa Tyrawy w tej sprawie.
W czwartek 16 maja adw. Edmund Dobecki wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie.
„Należy zauważyć, iż w okresie, w którym Paweł K. przebywał na terenie Diecezji Bydgoskiej nie posiadał żadnego zarzutu dotyczącego pedofilii i nie ustalono, iż taki czyn miał miejsce. Diecezja Bydgoska nie może ustosunkować się do okresu przebywania Pawła K. na terenie Archidiecezji Wrocławskiej, ponieważ na ten temat posiada wiedzę tylko z pozwu skierowanego do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy o odszkodowanie. Wobec takiej sytuacji kierowanie wobec Księdza Biskupa Jana Tyrawy zarzutu o ukrywanie czynów pedofilskich Pawła K. jest nieuprawnione, nieuczciwe i nie mające nic wspólnego ze stanem faktycznym” - brzmi fragment oświadczenia.
Pedofilia w Kościele. Skala zjawiska w Polsce
