Wojna o przejrzystość i otwartość w ratuszu. Stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność korespondowało z magistratem o umieszczeniu w internecie rejestru umów cywilnoprawnych, bo jak tłumaczy Mariusz Brunka, chodzi o jawność administracji samorządowej. - W wielu miastach taki rejestr jest w sieci - mówi Brunka. - Można się z niego dowiedzieć, co się kupuje i za ile. To daje ludziom poczucie, że przestrzeń nie jest dla "swoich", ale dla wszystkich. Po wyborach, jeśli wygramy, na pewno ten rejestr pokaże się na stronie internetowej miasta. Bo jawność i uczciwość udzielania informacji powinna być standardem.
Tymczasem PChS postanowił wstępnie na swoim blogu wydrukować rejestr z umowami od marca tego roku. Skąd go wziął? Z ratusza, bo tam jest on w wersji papierowej. Dostępny dla każdego, kto zechce go przejrzeć. Zdaniem opozycji to jednak za mało, dokument powinien "wisieć" w internecie, stąd w ubiegłym tygodniu została złożona skarga na burmistrza Chojnic. - Wciąż liczę na to, że rada miejska poczuje się organem kontrolnym - zauważa cierpko Brunka.
Dziś skargą na burmistrza zajmie się komisja rewizyjna rady miejskiej. - Na pewno najbardziej będzie nas interesowało, czy urząd ma obowiązek umieszczenia rejestru w BIP - mówi Antoni Szlanga, członek komisji. - W grę wchodzi także związek tego dokumentu z ustawą o ochronie danych osobowych.
Burmistrz Arseniusz Finster zrobił sobie kwerendę po okolicznych samorządach i wyszło na to, że nikt nie zamieszcza tego dokumentu on-line. - A u nas nikt się tym nie interesuje, poza Mariuszem Janikiem (adwersarzem burmistrza - przyp. red.) - mówi. - Każdy obywatel może przyjść i dostać nawet wersję elektroniczną, oczywiście po zamazaniu danych osobowych.
Finster jest oburzony tym, co zrobił PChS, bo jeden z członków stowarzyszenia Kamil Kaczmarek miał przyjść do ratusza i bez zgody urzędników zrobić zdjęcia rejestru. Mimo próśb, by tego nie robił, nie zaprzestał tych czynności i straszył panie z sekretariatu sądem. - Nie będę realizował takich inicjatyw PChS, bo to jest nadmuchany balon - kwituje Finster. - Mieszkańcom nie jest to potrzebne.
Burmistrz złożył doniesienie na policję, które dotyczy zachowania Kaczmarka w ratuszu. Jego zdaniem wywierał presję na urzędniczkach, stosując groźby.
Tymczasem Kamil Kaczmarek zaprzecza. - Nie zostałem poproszony o zaprzestanie fotografowania czy zwrot rejestru, nikogo nie straszyłem sądem i nie zmuszałem do czegokolwiek - chętnie to udowodnię. Nie powstała nawet sytuacja konfliktowa. Rejestr został mi udostępniony, a ja skorzystałem ze swojego oczywistego prawa do zrobienia notatek, kserokopii, skanów czy fotografii. Obecne przy tym panie, co podkreślam, nie poprosiły mnie ani o zaprzestanie jego fotografowania, ani o zwrot rejestru. Nie konsultowały tej sytuacji także między sobą ani z nikim innym. Najwyraźniej, jak się już jedynie domyślam - problem powstał dopiero, gdy o zdarzeniu dowiedział się pan Arseniusz Finster i zaczął szukać winnych zaistniałej sytuacji. Oskarżenia o popełnienie przestępstwa są jednak tak absurdalne, że będą miały swoje konsekwencje - pisze w mailu do redakcji.
Prowadząca sekretariat w ratuszu Bernarda Gołuńska nie chce zabierać głosu. - Po 34 latach pracy taka sprawa, czuję się niezręcznie - mówi. - I na dodatek wszystko trafiło na policję.
Czytaj e-wydanie »