- Namówiła mnie koleżanka. Miała firmę i sklep we Włocławku, pomagałem jej sprzedawać towar. Potem kupiłem pierwszą maszynę do szycia marki "Łucznik"... i tak się zaczęło - wspomina Tadeusz Szawłowski, właściciel przedsiębiorstwa "Szata".
Z Kikołem związany jest od 1972 r., kiedy tu przeprowadził się ze Zbójna. Z zawodu kierowca, postanowił sam pokierować swoim losem. Udało się dzięki solidnej, wytrwałej pracy. Dziś dziewiarska firma "Szata" daje zatrudnienie ponad sześćdziesięciu osobom z Kikoła i okolic. Od jednego, zaadaptowanego na cele produkcyjne budynku rozbudowała się do sporego kompleksu - bardzo zresztą ładnie zaprojektowanego.
Jest tu dział dziewiarsk, są szwalnie. Dzianinę, z której szyje się T-shirty, bieliznę, bluzeczki, itp., produkuje na własnych maszynach. - Staram się, żeby moje wyroby były najwyższej jakości i tą jakością konkurowały z bazarową "chińszczyzną" - mówi T. Szawłowski.
Firma zatrudnia 65 osób, ale wciąż są potrzebni fachowcy: - Od zaraz zatrudnię dwadzieścia osób, dziewiarzy i szwaczki... - zapewnia. O fachowców jednak trudno, bo Kikoła nie ominęła oczywiście fala emigracji zarobkowej. Ale przecież ci, którzy tu zostali, też muszą pracować...