https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jestem człowiekiem burmistrza

Adrianna Ośmiałowska
Janusz Went
Janusz Went Adrianna Ośmiałowska
Rozmowa z Januszem Wentem, nowym dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 1 w Rypinie.

- Przyszedł pan do SP1 po tym, jak nie udało się rozstrzygnąć konkursu na dyrektora placówki. Wytypował pana burmistrz. Nie obawia się pan, że jest postrzegany jako jego człowiek?

- Na pewno tak jest. Choć daleki jestem od stwierdzenia, że to jest właściwe. Sądzę, że z czasem własną pracą pokażę, że jestem osobą kompetentną do prowadzenia tej placówki.

- Narosło wiele plotek i dziwnych historii wokół przekazania panu szkoły. Jak ono się odbyło? **

- Widziałem przeprowadzenie przekazania spokojniej, sprawniej i łatwiej.

- Było więc inaczej? **

- Zbyt często były przerywane obrady komisji powołanej przez burmistrza, która przejmowała budynek. Chcieliśmy, by jej praca nie kolidowała z dokończeniem pewnych spraw przez byłą dyrektor Teresę Krzyżanowską, ale by jednocześnie umożliwiła mi podjęcie prawomocnych i wiarygodnych decyzji z dniem 1 września. Zależało nam na wcześniejszym przejęciu placówki.

- Czasu powinno wystarczyć licząc, że rada pedagogiczna zaakceptowała pana kandydaturę na dyrektora w połowie lipca... **

- Potrzeba była jeszcze zgoda kuratorium, co trwało trochę dłużej. Komisja przejmująca szkołę zaczęła pracować 21 sierpnia. Niemniej na najbardziej istotną dokumentację, czyli m.in. arkusze organizacyjne oraz teczki kadrowe, musiałem czekać dłużej.

- Z jakich przyczyn? **

- Pani dyrektor nie była przygotowana, by tą całą dokumentację zdać. A ja nie chciałem przejmować części, podpisywać protokół zdawczo-odbiorczy za całość, a potem się dopominać, że czegoś jeszcze nie mam. W rzeczywistości pracę rozpocząłem 1 września o godz. 14.00.

- Po ubiegłorocznej kontroli kuratorium stwierdziło, że w tej szkole w przeszłości były zatrudniane osoby bez odpowiednich kwalifikacji. Jak sytuacja kadrowa wygląda teraz? **

- Jest w porządku. Te rzeczy, które były niezbyt jasne, zostały wyprostowane. Całe grono ma kwalifikacje do nauczania w szkole podstawowej. Pracuję co prawda jeszcze nad arkuszem organizacyjnym, bo było do niego wiele uwag i musiałem nanieść poprawki.

- Dokonał pan zmiany wicedyrektorów? **

- Nie, te funkcje nadal pełnią Maria Adamowska i Ewa Jankowska. Współpraca z obiema paniami układa się bardzo dobrze.

- A jak radzi pan sobie z gronem, dotąd - przynajmniej częściowo - skonfliktowanym z dyrekcją? **

- Wspaniale. Nie słyszałem dotąd żadnych uwag osobiście. Postronnych też nie, ale i tak by mnie nie interesowały. Od 1 września to grupa ludzi pracująca pod moim kierunkiem, zaczęliśmy od nowa. Wszyscy są traktowani równo. Nauczyciele dają z siebie wszystko, mają bardzo dobre pomysły. Sądzę, że uda nam się zbudować sympatyczną atmosferę, która przełoży się na wyniki szkoły.

- Jaka będzie "jedynka" pod pana rządami? **

- Nie wprowadzę żadnych drastycznych zmian. Szkoła ma być bezpieczna dla uczniów. Chciałbym podtrzymać, lub nawet poprawić, wyniki egzaminu klas szóstych, które dotąd były bardzo dobre.

Co do bezpieczeństwa, to pierwszym krokiem będzie zdemontowanie w przyszłym tygodniu ścieżki zdrowia na boisku szkolnym. Te stare, stalowe elementy nie spełniają żadnych norm.

- Budynek szkoły jest stary, wymaga remontów. Jak nowy dyrektor widzi inwestycje? **

- Miejskie fundusze starczają na dwa procent potrzeb w tym zakresie. Trzeba wymienić okna, zrobić elewację. Prawie każda klasa nadaje się do kompleksowego remontu. Boisko szkolne jest w tragicznym stanie, wymaga modernizacji bieżni, płyty boiska, skoczni, trybun. Podobnie ogrodzenie. Teraz każdy dyrektor ma taką rolę, że musi szukać pieniędzy wszędzie. Bez pomocy sponsorów nie da się zrobić nic. Też będę ich szukać.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska