Po meczu z Bałtykiem piłkarze Chojniczanki mieli w oczach łzy i w myślach przeklinali piłkę, która w doliczonym czasie gry wpadła do bramki. Po meczu z Jarotą wszyscy się radowali z pierwszej wygranej. I w tym przypadku trudno nawet mówić, że to szczęście sprzyjało gospodarzom, bo to nie przypadek, a umiejętności i wola walki dały trzy punkty chojniczanom.
Debiut marzenie
Do przerwy meczu z Jarotą było fatalnie. Obrońcy łapali kiksy, które przytrafiają się rozpoczynającym przygodę z piłką trampkarzom, a nie zawodnikom na tym szczeblu rozgrywek. - W przerwie meczu pewnie nikt by nie dał pięciu groszy za to, że coś się może zmienić w naszej grze. Zawsze musimy jednak patrzeć na 45 minut, które zostały, a nie na te, które są za nami. Dopóki jest serce do gry i zaangażowanie można wyjść z każdej ciężkiej sytuacji. I nam się to udało. Również wejście Tomka Pestki zmieniło obraz gry. Nigdy nie daję indywidualnych ocen, ale Pestek na plusik w tym meczu na pewno zasłużył. Ale chcę podziękować za walkę wszystkim piłkarzom, nawet tym, którzy zrobili te proste błędy, rzadko spotykane na drugoligowych boiskach - powiedział po meczu trener Chojniczanki Grzegorz Kapica.
A sam bohater tego spotkania, czyli Tomasz Pestka, który miał udział przy wszystkich trzech golach, bohaterem się nie czuje. - Nie, nie przesadzajmy, bohaterem to się nie czuję. Gratulacje jednak po meczu były miłe. Miałem debiut marzenie, no ale trzeba było po prostu coś zadziałać, bo chłopakom za bardzo nie szło. Byłem już głodny grania, nie mogłem się doczekać, aż wrócę do gry po kontuzji. Obiecałem chłopakom, że uratuje wynik i słowa dotrzymałem - powiedział nam wczoraj "Pestek".
Bez magicznej różdżki
A co stało się więc w szatni, że Chojniczanka wyszła na drugą część odmieniona? - Nie było czarodziejskiej różdżki. Zwróciliśmy uwagę na to, co jest złe i skupiliśmy się na tym, co musimy zmienić, by poskutkowało - dodaje Kapica.
Kapitan Chojniczanki Sławomir Ziemak liczy, że ta wygrana podbuduje zespół jeszcze bardziej. - Kibice kochają takie mecze i cieszymy się, że wychodzili zadowoleni. Dziękujemy im za doping w drugiej połowie, a to co się działo i jak kibicowali, to normalnie szok. Cały zespół zagrał na miarę swoich możliwości i w końcu pokazaliśmy, że mamy mocny skład. Uwierzyliśmy w siebie i nie boimy się nikogo. A co do błędów w obronie w pierwszej połowie. Taka jest piłka, po meczu rozmawialiśmy i chłopacy są rozgrzeszeni, nie pamiętamy już o tym i gramy dalej - powiedział.
Ale euforię gracze Chojniczanki muszą już odłożyć na bok i skoncentrowani, ale i pewni siebie wyjść na boisko w Sosnowcu. Liderujące razem z Olimpią Grudziądz Zagłębie na pewno jest na fali. Zespół z Sosnowca wygrał trzy dotychczasowe mecze i w potyczce z beniaminkiem z Chojnic jest faworytem.
Gracze Chojniczanki muszą po raz kolejny wspiąć się na wyżyny i wyjść na mecz z podobnym sercem i zaangażowaniem, jak w drugiej połowie z Jarotą, a wtedy mogą myśleć o sprawieniu niespodzianki. A mecz odbędzie się już w środę o 19.00.
Zestaw par: Zawisza Bydgoszcz - Miedź Legnica, GKS Tychy - Górnik Wałbrzych, Raków Częstochowa - Czarni Żagań, Nielba Wągrowiec - Tur Turek, Polonia Słubice - Elana Toruń, Bałtyk Gdynia - Lechia Zielona Góra, Jarota Jarocin - Olimpia Grudziądz, Zagłębie Sosnowiec - Chojniczanka Chojnice, Polonia Nowy Tomyśl - Ruch Zdzieszowice.