O tym, że w jeziorze Świesz giną ryby sygnalizowano nam już w poprzednich sezonach.
W tym roku z dramatycznym apelem zgłosił się do nas Rafał Kwiatkowski: - Złe gospodarowanie Polskiego Związku Wędkarskiego, który jest dzierżawcą jeziora oraz pobliskich stawów hodowlanych, doprowadziło do śmierci prawdopodobnie wszystkich ryb.
Spuszczanie wody z jeziora celem zalania stawów doprowadziło do ekologicznej tragedii.
Jezioro Świesz, gmina Bytoń, jest przepięknym miejscem, wspaniałym na spędzenie miło czasu, na przykład na wędkowaniu. Od lat spotykają się tu wędkarze. Jezioro było dzierżawione przez oddział włocławsko-płocki PZW, przejęte zostało ostatnio przez okręg mazowiecki. Okręg nie tylko dzierżawi jezioro, ale prowadzi tam stawy hodowlane. I one są powodem - jak twierdzi Rafał Kwiatkowski i wielu jego kolegów wędkarzy - przyczyną katastrofy ekologicznej.
Jezioro nigdy nie było głębokie, ale 1,5 m było zawsze, do czasu, kiedy nastały susze. Około cztery lata temu poziom wody drastycznie się obniżał. Można to było zahamować - nie spuszczać wody z jeziora do stawów.
- Jezioro Świesz jest przedzielone groblą, przy której jest przepust wody. Gdy nadeszły suche lata zaczęliśmy alarmować dzierżawcę, czyli PZW, wówczas jeszcze oddział płocko-włocławski o sytuacji i prosiliśmy, by nie spuszczano wody z jeziora - twierdzi Rafał Kwiatkowski. - Zaczęliśmy alarmować ochronę środowiska, lokalne media. Całe to zamieszanie poskutkowało postawieniem wodowskazu przy przepuście wody z zaznaczonym punktem, do którego nie wolno było spuszczać wody. Szkoda tylko, że nikt tego nie kontrolował. A dziwne rzeczy się tam działy. Wody z jeziora dziwnie szybko ubywało, jeszcze dziwniej, że po nocach w stawie bardzo szybko jej przybywało. Podobno to był efekt bardzo dużych opadów. Szkoda, że te opady nie sięgnęły jeziora tylko stawy. 23 czerwca 2016 roku jezioro Świesz zaczęło umierać...