Głosowanie zakończone
Plebiscyt: POKAŻ TALENT!

Odkrywamy talenty plastyczne i rękodzieła


Świat wirtualny jest mi obcy i bywam w nim rzadko. Z reguły i z konieczności, przeważnie jako obserwator.

Lamp, które tworzę powstają z korzeni i konarów martwych, wyrwanych i połamanych drzew. Te elementy same w sobie są niezwykłymi, niepowtarzalnymi i doskonałymi w swojej niedoskonałości dziełami Matki Natury. Zachwycam się nimi, przynoszę do domu i próbuję dać im drugie życie. Szukałam techniki, która pozwoli podkreślić piękno drewna, jego kształt, słoje, sęki, blizny... To była długa droga...

Światło okazało się być najlepszym wyborem. Jednak zwykłe klosze, same żarówki, taśmy LED i inne rozwiązania przytłaczały, gryzły się, a czasami szpeciły naturalne piękno. Poszukując rozwiązania trafiłam na chińskie lampiony, a one zaprowadziły mnie do świata niezwykłych rzeźb świetlnych, których autorem jest Stephen White. Technika, którą od dziesięcioleci tworzy, stała się inspiracją dla artystów takich jak Tako Pa, Kim Land (Aurora Light Sculpture), Wendy Dunder, czy uwielbiany przeze mnie Cameron Mathieson. Artyści wykorzystujący technikę nawiązującą do chińskich lampionów, stosują różne materiały. Najczęściej lampy (rzeźby) tworzone są z drewna dryfującego, papieru ryżowego i żywicy. Ja dopiero od kilku miesięcy pracuję tą techniką, nadal się uczę i eksperymentuję. Używam bibuły celulozowej, białego kleju i ekologicznego lakieru do drewna. Nałożenie na siebie od kilku do kilkunastu warstw papieru (każda warstwa z kilkudziesięciu maleńkich kawałków delikatnej bibuły) tworzy wytrzymałą konstrukcję, przypominającą stary pergamin.

Cały proces trwa kilka tygodni, miesięcy i uzależniony jest od procesu wysychania, najpierw drewna, później szkieletu, a w końcu poszczególnych warstw papieru.

Jak wspomniałam wyżej dopiero poznaję technikę i eksperymentuję. Moje prace trafiają do bardziej lub mniej uszczęśliwionych członków rodziny i przyjaciół.