Kamień. Założyciel grupy "Hybryd": . Chcą nas wykosić z rynku

- Jesteście jedną z nielicznych spółdzielni rolniczych.
- Działamy jako spółdzielnia od 2006 roku, bo wcześniej funkcjonowaliśmy jako stowarzyszenie. Obecnie skupiamy rolników z gminy Chojnice, Brusy, Kamień i Kęsowo. Może do nas wstąpić każdy - warunkiem jest wykupienie jednego udziału, który jest do zwrotu przy wystąpieniu ze spółdzielni. Przepada tylko wpisowe 50 zł.

- Czym się zajmujecie?
- Głównie skupem i sprzedażą pasz oraz komponentów paszowych. Mamy magazyn i samochód, którym pracownik rozwozi zamówiony towar. W pierwszej kolejności obsługujemy naszych członków, ale 50 proc. naszych klientów to rolnicy spoza spółdzielni. Wystarczy jeden telefon i dostarczamy zapotrzebowanie do gospodarstwa.

- Kokosów z tego nie macie.
- Nie chodziło nam o zyski, tylko o to, żeby się lżej gospodarzyło. Do niedawna także rolników, którzy nie byli naszymi członkami, traktowaliśmy bardzo łagodnie. Niestety - to się zmieniło, bo handel poza spółdzielnią nie był opłacalny. Samochód jechał z dwoma workami trzy kilometry w pole. Dla rolnika wygoda, ale tak dłużej być nie mogło.

- Zajmujecie się też skupem trzody.
- Niestety, jest tak, że rolnik woli dać zarobić pośrednikowi niż zrzeszonemu rolnikowi. Do tego rynek trzody się załamuje i będzie jak w Czechach - w stu procentach nastawienie na import. Widzimy, co dzieje się w zakładach. Ich nie interesuje nasza trzoda, chociaż jest w zasięgu ręki. Wolą ściągnąć mięso z zachodu i to po niekorzystnych cenach. Jak zniszczą nasz krajowy rynek, będzie jeszcze drożej. Mówiąc po prostu - teraz chcą nas wykosić z rynku.

- Jakoś się trzymacie.
- Staramy się, zabiegamy o dotacje z Unii. Przez pięć lat łącznie udało nam się uzyskać milion złotych. Póki są możliwości korzystania z dofinansowania, trzeba brać, choć i bez nich byśmy sobie poradzili. Nasza siedziba jest na Towarowej w Chojnicach i teraz chcemy zabiegać o siedzibę poza miastem, bo wiemy, że można uzyskać na to dotacje.