
Kiedy komandor spływu, Krzysztof Pawlicki z RTW "Bydgostia", powiedział: "Wsiadamy do kajaków, płyniemy do Nakła", nie mieliśmy wyboru.
Co z tego, że deszcz, co z tego, że zaskoczony śluzowy dopiero po kwadransie wpuścił nas "w kanał". Humory dopisywały, bo dopóki się wiosłuje, to nie jest ani zimno, ani mokro.
Dwa mosty, cztery śluzy i wiele litrów przemielonej wiosłami wody, ale Kanał Bydgoski, szeroki jak autostrada, poprowadził 13 kajaków prosto (dosłownie) do Noteci. Stamtąd mieliśmy już tylko kilka pociągnięć wiosłami do Nakła.
Było warto. W Nakle czekało na nas gorące powitanie: gorąca kawa, herbata, kiełbaski i bigos przygotowane przez Starostwo Powiatowe w Nakle. Chodziły słuchy, że to starosta Tomasz Miłowski i wicestarosta sami przygotowali bigos. Czyżby?