- Czy w końcu zwróci pan dług byłemu prezesowi bydgoskich taksówkarzy Henrykowi Wełniakowi i przeprosi za to, co go spotkało - pytam Grzegorza Schreibera. Bydgoski polityk nie zamierza jednak płacić. Grozi mi sądem.
Sęk w tym, że po serii naszych artykułów Schreiber wytoczył "Pomorskiej" proces. Ujawniliśmy m. in., że ówczesny poseł ZChN w nocy wyprowadził się potajemnie z lokalu wynajmowanego od zrzeszenia bydgoskich taksówkarzy. Zostawiając po sobie niespłacone rachunki za czynsz. Część długu pokrył z prywatnej kieszeni prezes zrzeszenia Henryk Wełniak, który wcześniej osobiście zaręczył za uczciwość posła. Właśnie z powodu tej sprawy w parę miesięcy później stracił swoje stanowisko.
Sąd okręgowy, a potem apelacyjny nie miał żadnych wątpliwości, że opisane przez nas fakty były zgodne z prawdą. A twierdzenia posła uznał za niewiarygodne.
- Dotarły do nas te wyroki - mówi szef sejmikowego klubu PO Leszek Kawski. - Wnioskowałem o odwołanie pana Schreibera z funkcji wiceszefa sejmiku. Niestety, regionalni liderzy PO nie chcieli zrywać koalicji z PiS i zamietli tę sprawę pod dywan.
Szef sejmiku Krzysztof Sikora potwierdza, że radni PO dyskutowali nad wnioskiem o odwołanie Schreibera. Powodem była nie tylko sprawa Wełniaka. Jego zdaniem, takie zachowanie szanującemu się politykowi, nie uchodzi.
Udostępnij