https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kapitan GTŻ stracił przyjaciela: - Będę za tobą tęsknić, bracie...

MARYLA RZESZUT
- Po Lee pozostanie ogromna pustka. Będzie mi go bardzo brakowało - nie kryje Davey Watt, kapitan GTŻ
- Po Lee pozostanie ogromna pustka. Będzie mi go bardzo brakowało - nie kryje Davey Watt, kapitan GTŻ Maryla Rzeszut
Davey Watt po 14. wyścigu (zdobył 2 pkt), musiał zostać sam. Wieść, że nie żyje Lee Richardson, ścięła go z nóg. Znali się dobrze i przyjaźnili. Razem jeździli w ekpie z Lakeside. Obaj byli kapitanami drużyn. Lee - Młotów. Davey - GTŻ.

Przyjaźń kapitanów

Podczas meczu GTŻ z Orłem Łódź, po 13. wyścigu wszyscy na stadionie uczcili minutą ciszy śmierć Lee Richardsona, który stracił życie na torze żużlowym we Wrocławiu.

W 2000 roku Lee Richardson bronił barw GKM Grudziądz. Godnie.

Richardson to kolega kapitana GTŻ, Daveya Watta. Razem startowali w tym sezonie, w brytyjskim klubie Lakeside Hammers. Watt w tej ekipie wymieniany był zaraz po Richardsonie. Na sztandarowym zdjęciu drużyny stoją obok siebie...

Lee Richardson nie żyje. Środowisko żużlowe żegna tragiczne zmarłego zawodnika

A "Rico" był kapitanem "Młotów". Związany z tym klubem od kilku sezonów, był traktowany jak swój. Tamtejsi działacze wykupili go ze Swindon Robins.

- Był dla mnie jak brat - - nie jest w stanie opanować wzruszenia Davey Watt. - To do mnie nie dociera, nie sposób tego przyjąć do wiadomości. Odszedł wspaniały człowiek. Bardzo dobry żużlowiec, z sukcesami na koncie. Znany i lubiany w świecie. To niewyobrażalny, straszny cios, zwłaszcza dla jego żony i trójki dzieci. Pozostanie po nim wielka pustka. Niech wszyscy wokół wiedzą, że wiele dla mnie znaczył...

Watt nie był w stanie w niedzielę, po zwycięskim meczu, wyjść do kibiców GTŻ. Rozbity wieścią o śmierci przyjaciela, długo nie mógł dojść do siebie.

To był dobry człowiek

- Zostały tylko dwa wyścigi meczu z Orłem, więc sędzia polecił je odjechać. Z wszystkich uszło powietrze. Wygrany mecz, po takiej szokującej informacji, nie cieszył - wspomina niedzielny wieczór Zdzisław Cichoracki, wiceprezes GTŻ. - To był nie tylko dobry sportowiec, ale, jak mówią jego koledzy, także dobry człowiek.

Przeczytaj także: GKSŻ apeluje o godne zachowanie. I grozi spółce Ekstraliga Żużlowa

Odwołany został na wyspach poniedziałkowy mecz Lakeside Hammers z Coventry Bees. Zapanowała żałoba.

Nie musiał do Wielkiej Brytanii wracać Hans Andersen. Został dzień dłużej w Grudziądzu. Trudno mu otrząsnąć się po śmierci kolegi: - Po tak szokującej wiadomości długo dochodzi się do siebie. Dlaczego to spotkało akurat Lee? To niesprawiedliwe... Andersen w poniedziałek w Grudziądzu sprawdzał swoje motocykle. Wyjechał na tor. Szukał sposobu na poprawienie startów. I wciąż myślał o Lee...

Żużlowcy wybrali ten sport, świadomi zagrożeń. Są odważni i to podziwiają w nich kibice. - Lee był wspaniałym człowiekiem. Nasz klub i cała żużlowa rodzina na świecie jest w żałobie - mówi właściciel klubu z Lakeside, Stuart Douglas.

W środę, 16 maja, Lakeside (a więc i Watt) ma mecz z Poole Pirates. W piątek, 18 maja, w Likeside odbędą się specjalne zawody, z udziałem zawodników Hammers i Swindon Robins. Wszyscy żużlowcy pojadą w nich dla "Rico". Richardson był w przeszłości także zawodnikiem "Piratów".

Młodzieżówka w czwartek odwołana

Grudziądzanie są przybici niepotrzebną, tragiczną śmiercią byłego zawodnika.

- Odwołaliśmy czwartkowe zawody młodzieżowe na naszym torze - mówi Zdzisław Cichoracki, wiceprezes GTŻ.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kord
Mogą zacząć się gadki , że w Polsce niebezpieczne tory a może i Lee nie ratowali odpowiednio szybko , współczuję przede wszystkim rodzinie i dzieciakom Richardsona ale też Wattowi bo widać że byli związani z Lee . W dzisiejszych czasach trudno o prawdziwych przyjaciół
K
Kola
Wynika z tego , że w Grudziądzu w I lidze godnie się zachowali , w przeciwieństwie do wielkiej elity w Enea...
A Lee Richardsona nie mogę odżałować - to do mnie nie dociera -jak to możliwe???? Miał cholernego pecha , że zahaczył te motocykle...
Nie wyobrażam sobie jak te jego dzieciaki przyjmą że tata nie wrócił z meczu , to się nie powinno zdarzyć .
Może jakieś znicze postawić przed GKM... Przeciez jeździł i u nas....
Cześć Jego pamięci!
***********
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska