Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Bonda: - Pierwszego trupa położymy gdzieś przy tężni...

Roman Laudański
Być może Katarzyna Bonda akcję swojej kolejnej powieści kryminalnej umieści u nas, np. w Inowrocławiu czy Ciechocinku.
Być może Katarzyna Bonda akcję swojej kolejnej powieści kryminalnej umieści u nas, np. w Inowrocławiu czy Ciechocinku. Roman Laudański
Do napisania sensacyjnej powieści, której akcja rozgrywałaby się, np. w uzdrowiskowym Inowrocławiu namawiamy Katarzynę Bondę, autorkę polskich kryminałów.

Książki Katarzyny Bondy: "Sprawa Niny Frank", "Polskie morderczynie", "Zbrodnia niedoskonała", "Tylko martwi nie kłamią", "Dziewiąta runa", "Florystka", i powieści, których bohaterką jest profilerka Sasza Załuska: "Pochłaniacz" i "Okularnik". Spotkanie z Katarzyną Bondą odbyło się w inowrocławskiej Bibliotece Miejskiej im. Jana Kasprowicza.

- Jak traktujesz przemoc w swoich kryminałach?
- Mogę anegdotę? Dziennikarz przyszedł do aktora Romana Wilhelmiego. Docieka, na czym polega siła gry aktora. Dopadł scenopis, patrzy, a tam żadnych wykrzykników. Tylko powtarzające się dwie literki: "P" i "O". Dziennikarz pyta o system, a zirytowany jego natręctwem Roman Wilhelmi tłumaczy: przypierdolić, odpuścić, przypier..., odpuścić. Tak samo jest z kryminałem. W pewnym momencie trzeba docisnąć, bo najgorsze jest siedzenie okrakiem na płocie. Mogę iść na miękko lub na ostro.

- Uzdrowiskowe miejscowości jak Inowrocław, Ciechocinek czy Wieniec Zdrój to dobre miejsce na kryminał?
- Znakomite! Problemem polskiego kryminału jest to, że większość autorów szuka mrocznej strony mocy. A dobry kryminał zaczyna się od piękna, które nie zapowiada następnych wydarzeń. Kiedy szukam miejsca, w którym "położę" trupa, muszę poczuć nerw. W Inowrocławiu go czuję. Jest grzeczny, uporządkowany, zielony, ale z zakamarkami, w których można się schować. Podoba mi się też motyw z zalaną kopalnią soli. Dobry, rezerwuję! Są też niedaleko zakłady sodowe...

- ...w ramach atrakcji dorzucę wielkie wyrobisko kopalni wapieni w Piechcinie.
- Inowrocław mnie oczarował, serio. Czuć tu ciszę przed burzą, przecież myślę kategoriami autora kryminału. No i sama podróż, żadnym tam pendolino. Normalny wagon, dużo miejsca na nogi. Klimat jak sprzed lat. Te elementy pasują do kryminału.

Przeczytaj także: Królowa kryminałów w Toruniu: - Czytelnictwo upada? Porozmawiajmy o cenach książek
- Miejscowość uzdrowiskowa nie ograniczy akcji?
- Wręcz przeciwnie! Powysadzałabym tu kilka rzeczy, coś by się działo. Mam mapę Polski z najróżniejszych podróży i autorskich spotkań z dobrymi miejscami na kryminał. Nie szukam atrakcji z folderów, tylko autorskiego "czucia". Przecież książki to są emocje.

- Jedną z bohaterem twoich książek jest profilerka Sasza. Z jakiego powodu trafi na turnus do sanatorium?
- Wystarczy, że w poprzedniej książce trochę ją "skasuję", by później trafiła na turnus rehabilitacyjny. Brała udział w ostrej akcji, po której stwierdzą u niej PTSD (syndrom stresu pourazowego) i już jedzie do sanatorium. Ręka lub noga w gipsie przeszkadzałaby jej w pracy. Znajdę katalizator, bodziec, który rozrusza fabułę. Musiałabym tu także poszukać ciekawych kejsów (spraw). Konsekwentnie realizuję marzenie o powieściach również dla cudzoziemców, dlatego akcje kolejnych książek umieszczam w różnych miastach. Poza tym Polska nie jest homogeniczna, są tu również cudowne miksy kulturowe.
- Wywołałaś stres pourazowy, a w Ciechocinku jest sanatorium dla weteranów, którzy leczą się po Iraku i Afganistanie.
- Takich wątków szukam do książki! Przecież fabuła jest wymyślona, fikcyjna, ale potrzebuję rzeczywistości - fundamentu powieściowego. Już pracuje moja wyobraźnia. Może lepiej tego nie pisz, bo nie chcę, żeby któryś z kolegów nie ukradł mi pomysłu na książkę!
- Niedawno w jednym z uzdrowisk ponadosiemdziesięcioletni pensjonariusz groził nożem niewiele młodszej koleżance domagając się seksu...
- Idealne do fabuły! Taka postać sprawi, że czytelnik na chwilę odetchnie od cięższego momentu książki. Jest delikatniejszy, a jednocześnie parakryminalny, bo mamy tu element przemocy. Kiedy zbierałabym materiał do książki, to pewnie udawałabym kuracjuszkę, żeby poczuć uzdrowiskowy klimat. Pewnie zdarzyła się tu również cała masa dawnych zdarzeń, które wpływają na to, co dzieje się dziś. Wierzę w to, że to co dzieje się teraz, wypływa z tego, co było kiedyś i będzie tym, co jeszcze wydarzy się w przyszłości. Szukam unikalnej opowieści, która może się zdarzyć tylko tutaj. Metodę kryminalistyczną, zbrodnię - przestępstwo dopasowałabym do konkretnego miejsca. Nie działam mechanicznie, to koronkowa robota.
- Bohaterce nadajesz cechy ludzkiej słabości? Jest kobietą po przejściach, musi walczyć z uzależnieniem, ma problemy z facetami?
- Czytelnik musi identyfikować się z postacią, a nie zrobi tego w przypadku bohatera tekturowego, rodem z komiksu. Większość z nas nie przyznaje się do swoich wad, to ludzkie. Lektura, relacja pisarz - czytelnik jest bardzo intymna. Opowiadam "na ucho". Nikt ci nie zagląda przez ramię, kiedy czytasz. Przeżywasz książkę samodzielnie. Obserwujemy rzeczywistość przez pryzmat książkowego bohatera. Im więcej ma wad, skaz i rys - tym jest lepszy. Nie można przeholować, w czymś musi być dobry, np. w robocie. Czytamy, żeby przeżyć przygodę, a czasami też się podleczyć, poczuć się lepiej. Lektura jest wypoczynkiem, czytamy nie o swoich problemach, a jednocześnie znajdziemy postać, z którą identyfikujemy się najbardziej. To niekoniecznie musi być główny bohater. Dobre kryminały należy czytać dla higieny psychicznej! Czasem czytelnicy przyznają się, że bardzo kręcą ich postaci drugo-, trzecioplanowe, które też są mocno nakreślone na światłocieniu. Pytają: skąd wiem, bo to jest o nich!? Nie wiem, ale czytelnicy znajdują w postaciach elementy, które do nich pasują. No i bohater musi dać czytelnikowi katharsis - musimy przeżyć przemianę razem z nim.
- Postać profilerki Saszy budujesz tak, że w każdej książce dowiadujemy się o niej więcej.
- W ostatniej, czwartej części będzie musiała zmierzyć się ze swoją historią. Nie trzeba czytać książek po kolei. Podpowiadam czytelnikom, że nie chodzi mi o kryminalne zagadki, tylko o Saszę. Umawiam się z czytelnikami, że piszę literaturę gatunkową, stworzoną ku rozrywce, ale wygasają już podziały.
- Jeszcze nie położyliśmy w Inowrocławiu pierwszego trupa. Park Solankowy, tężnie?
- Unikałabym oczywistych miejsc, możemy ograć to inaczej. Oczywiście park i tężnie muszą w książce wystąpić. Położenie trupa jest najważniejszym momentem, musimy chwycić czytelnika za gardło. Choć może wymienione miejsca wydają się tak oczywiste, że jednak ktoś odnajdzie zwłoki w tym miejscu?
- Nie wkurzasz się, kiedy krytycy patrzą z dystansem na literaturę kryminalną?
- Wywaliłam w kosmos ramy gatunku przez co wkurzam nie tylko autorów literatury pięknej, ale i rasowych kryminalistów skupiających się wyłącznie na intrydze. Taki "szaradziarski" rodzaj pracy mnie nudzi. W książkach pokazuję coś więcej. Na Zachodzie już to czują, tam książki stają się bestsellerami i krytycy muszą się z tym pogodzić. Czytelnik wie szybciej i lepiej, że książka jest bardzo dobra niż recenzent czy krytyk. Jurorzy w konkursach też nie chcą się z tym pogodzić, bo musieliby nobilitować kryminał.
Autorzy skandynawskich kryminałów piszą książki, w których przez pierwsze sto stron szukasz trupa lub bohatera, który ma rozwiązać intrygę.
Mój ulubiony autor Hakan Nesser w książce "Człowiek bez psa" opisuje dzieje rodziny i do 185 strony nie tylko nie ma głównego bohatera - detektywa, ale i trupa, bo facet zniknął. A ja to czytam z wypiekami na twarzy i w napięciu. Myślę, ten koleś jest genialny!
- Na czym polega fenomen Skandynawów?
- To niewielkie kraje, a sprzedają mnóstwo dobrej literatury na cały świat. Największy sukces poszedł po Stiegu Larssonie, autorze trylogii "Millennium". Awansowali kryminał do miana literatury popularnej, ale zajmującej się tematami obecnymi w mediach. Mają problem z imigrantami, nie rozliczyli wojennej współpracy z nazistami, ruszają korupcję w polityce. Wszystko jest w kryminałach.
- A my boimy się pisać o bohaterach, np. z przeszłością w AK-owską, godzić w narodowe sacrum?
- Autorzy piszą konformistycznie, nie naruszają tabu, choć ja się odważyłam. W "Okularniku" umieściłam historię, która wpływa na intrygę. Może dlatego niektóre tytuły nie chcą zrecenzować tej książki? Wplotłam historię pogromu wsi prawosławnych na Podlasiu. Dokonał tego oddział Romualda Rajsa "Burego", jednego z żołnierzy wyklętych. Historia jest udokumentowana w IPN-ie, przeczytałam wszystkie akta, rozmawiałam z ludźmi, którzy wszystko potwierdzają.
- Już ci prawica dała do wiwatu?
- Na spotkania autorskie przychodzą ludzie z ONR-u i młodzi - gniewni polscy nacjonaliści. A ja z nimi rozmawiam. W Poznaniu chcieli mi nastukać, stali w szpalerze, a ja zaprosiłam ich do przodu, żeby porozmawiać. Niesamowite, są otwarci na argumenty. Ich przywódcy od ideologii są ciekawi, to nie typ wygolonych "karków". W Polsce chcemy mieć klarownych bohaterów z twarzą ze spiżu i stojących na postumentach. Bez wad. A to nieludzkie, protestuję! Powieść pozwala podejść do tej sprawy z różnych stron. Kryminał też powinien zajmować się takimi sprawami! Gillian Flynn, autorka "Mrocznego zakątka" opisuje, np. tabloidyzację mediów, kreowania antybohaterów, z którymi mamy do czynienia również w Polsce. U nas były gangster "Masa" awansował prawie do poziomu celebryty! Zygmunt Miłoszewski dostał paszport "Polityki", bo wielkim pisarzem jest, ale i dlatego, że włożył do kryminału poważny temat przemocy domowej.
- Może także dlatego kryminał stał się modnym gatunkiem?
- A jeszcze dziesięć lat temu nikt nie napisał ci recenzji książki, choć ludzie zawsze czytali kryminały. Dziś jest tematem glamour. Luksusowe magazyny zgłaszają się dziś do mnie, żeby zrobić ze mną wywiad. Pytam czasem prowokująco: a co ja mam do was? Co mam do "Twojego Stylu"? Zawsze dużo czytałam, szczególnie literaturę piękną. Kryminały też, bo to jest najlepsza rozrywka. Nie interesowały mnie "godzinki" - kryminał na godzinę, dwie czytania. Dziś czytam wszystko, co ukazuje się w kraju i na świecie.
- Kogo jeszcze czytasz?
- Mam niewielu autorów, których kocham. Raymond Chandler jest wiecznie żywy. Agathę Christie powinno przeczytać się w liceum i zapomnieć. Lubię ją, świetnie uchwyciła dramaturgię, ale dziś trąci myszką. U Chandlera w "Długim pożegnaniu" jest mój ulubiony monolog o blondynkach na siedemnaście stron. Cudowne! Geniusz!
- Czytając kryminały mamy się bać?
- Musi być stawka: życie kontra śmierć. Romanse mnie nie kręcą. Na czym polega fenomen "Przeminęło z wiatrem"? To powieść historyczna, dziejowa opowieść napięta na wątku melodramatycznym. Takie romanse lubię, np. "Lalkę". Czytając Chandlera gramy o wysoką stawkę. Przetrzymamy monolog o blondynkach. Możemy się pośmiać i wciąga nas intryga. Koleś miał w nosie trupy i kryminał, ja także, choć kaganiec dramaturgiczny na książkę musi być nałożony.
- Wróćmy jeszcze do profilerki Saszy w Inowrocławiu, do obiadu będzie na zabiegach, a później ruszy z prywatnym śledztwem?
- Na pewno musiałaby przyjechać do sanatorium z dzieckiem.
- Z dzieckiem? Przecież ono by tylko przeszkadzało! Kto by ją rwał na wieczornych fajfach?
- Spokojnie, dałaby radę. Tłumaczyłam ci, że muszę bohaterowi rzucać kłody pod nogi.
- Śledczy z komendy powiatowej lub wojewódzkiej nie bardzo lubią, jak ktoś im się miesza do śledztwa. Będzie konflikt?
- Wykorzystamy damskie atuty.
- Miłość sprzed lat?
- A czemu nie? Jednak zdecydowanie lepszy byłby wróg, który na oczach czytelnika przemienia się w osobę darzącą Saszę respektem.
- Przekonałaś mnie.
- Ale najpierw byłby to ostry wróg, który ją zwalcza. Do tego stopnia, że jej matka przyjedzie tu po dziecko. Byłoby grubo i na ostro.
- Lubisz mnożyć wątki? Prowadzić czytelnika krętymi drogami?
- Chyba mam tendencję do komplikacji. Muszą być w historii lewe sanki, bo czytelnik musi mieć poczucie, że sam rozwiązuje zagadkę. Zostawię tylko wskazówki, jak w grze w podchody.
- Bohater - morderca może być fajny?
- Zaczynam od mordercy, bo muszę zrozumieć, dlaczego doszło do zbrodni? Do tego dopasowuję świat. Ofiara jest na drugim miejscu, a detektyw jest wyłącznie przewodnikiem po opowieści.
- Zbrodniarz musi być ukarany, czy zostawiasz furtkę otwartą? **
Otwarte zakończenie jest ciekawsze, ale balans musimy przywrócić. Tylko w bajkach jest szczęśliwe zakończenie. Czytelnik powinien zrozumieć, dlaczego morderca to zrobił? Dlaczego znalazła się tam ofiara? No i są dwa warianty: detektywowi udało się go złapać lub nie. Tylko czytelnik musi znać prawdę. Z jego perspektywy zagadka musi być rozwiązana. Nie ma znaczenia, czy będzie sąd, czy też nie. Musi być emocjonalna sprawiedliwość. Wszystkie klocki ułożyliśmy na swoim miejscu.

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska