W czwartek przed prokuratorem w Grudziądzu stanął 53-latek, który dzień wcześniej zadzwonił pod nr 112 i stwierdził, że zamierza zabić Macieja Glamowskiego, prezydenta tego miasta.
Niedługo po tym jak odłożył słuchawkę, mężczyzna był już w rękach grudziądzkich policjantów.
Kompletnie zaskoczonego, pijanego mężczyznę funkcjonariusze „zwinęli” z jego mieszkania. Prosto do policyjnego aresztu.
Zatrzymany trafił za kraty, gdzie spędził noc. Kiedy wytrzeźwiał (miał ponad 1,5 prom. alkoholu w organizmie), usłyszał zarzut i przyznał się do popełnienia przestępstwa.
- Postawiliśmy mu zarzut kierowania gróźb pozbawienia życia. Grozi za to kara do 2 lat więzienia - mówi Jacek Jeleniewski, rzecznik grudziądzkiej policji.
Prokurator zastosował wobec zatrzymanego szereg tzw. środków zapobiegawczych.
Pierwszy to dozór policyjny. Oznacza on, że 53-latek będzie musiał w wyznaczonych terminach, cztery razy w tygodniu, stawiać się w komendzie policji. A na dodatek informować funkcjonariuszy o każdym wyjeździe poza granice powiatu grudziądzkiego.
Prokurator zobowiązał też mężczyznę do wpłacenia poręczenia majątkowego w wysokości 5 tys. zł.
Decyzją prokuratora 53-latek ma zakaz zbliżania się do prezydenta Grudziądza na odległość mniejszą niż 50 metrów i całkowity zakaz kontaktowania się z nim.
O wymiarze kary zdecyduje sąd. 53-latek może spędzić w więzieniu nawet 2 lata.
W ubiegłym roku w Grudziądzu aktami oskarżenia zakończyło się 18 spraw prowadzonych przez policjantów w związku z groźbami karalnymi.
Po śmierci prezydenta Gdańska. Spontaniczna akcja przeciw pr...