Wczoraj rano, po wywrotce łodzi na jeziorze w Buszkowie na Krajnie, utonął mężczyzna
Czytaj: Tragedia w Buszkowie. Mężczyzna utonął w jeziorze
Groźne są także rzeki. Kilka dni temu na spływie Nidą utonęło dwóch kajakarzy. Wciągnął ich odwój
- Od początku roku do wczoraj życie straciło w ten sposób 16 osób, najwięcej w czerwcu, bo 9 - informuje mł. asp. Piotr Duziak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Wystarczy nieostrożność
- Ludzie toną przez nieostrożność, przecenianie swych umiejętności, zwykłą brawurę i przez alkohol - stwierdza Aleksander Maćkowski, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Województwa Kujawsko-Pomorskiego. - Wiele ofiar jest zawsze wśród wędkarzy, którzy bardzo często nie zakładają kamizelek ratunkowych i w razie wywrotki łodzi mają mniejsze szanse na ratunek.
Aleksander Maćkowski radzi zakładać kamizelki także wędkarzom łowiącym z brzegu, zwłaszcza urwistego, pod którym woda od razu jest głęboka. Szczególne ryzyko wpadnięcia do takiej wody jest na Wiśle, Brdzie i innych rzekach o szybkim nurcie. Nie dość, że ofiara od razu po wpadnięciu do wody traci grunt pod nogami, to jeszcze porywa ją prąd.
Ten, kto chce w wodzie zażyć latem ochłody, powinien skorzystać ze strzeżonych kąpielisk, gdzie ma także gwarancję czystej, kontrolowanej przez sanepid wody.
Groźne progi
Tragedie zdarzają się także na spływach kajakowych. Taki finał miała w minioną niedzielę impreza na Nidzie w Świętokrzyskiem. Załodze wywróconego na sztucznym progu kajaka pospieszyli na pomoc inni uczestnicy spływu. Utonęło dwóch mężczyzn ratujących załogę. Trzeci jest w stanie krytycznym.
- Sztuczne progi są wyjątkowo zdradliwe - przestrzega Krzysztof Dybowski, komandor Kayak Extreme Team, "Orzeł" Bydgoszcz, który sam trzykrotnie doświadczył siły żywiołu. - Kilka lat temu na zawodach instruktorów kajakarstwa "Energia Raduni", gdy spływaliśmy starorzeczem tej rzeki, z odwoju musiał mnie wyciągać "człowiek - żaba" (tak nazywa się ratownika w płetwach, asekurowanego liną z brzegu - dop. autora). Odwój nie chciał mnie wypuścić.
Zupełnie sam musiałem sobie radzić poniżej jazu na Starej Noteci w Chobielinie. Za bardzo zbliżyłem się do jazu i gwałtowny nurt porwał mój kajak, i rzucił na ledwo podniesioną klapę. Musiałem się wywrócić, aby nie uderzyć się z impetem w głowę. Poniżej jazu utworzyła się cofka, która trzymała mnie dłuższy czas.
Dybowski wspomina też z traumą swoją słynną (bo można ją oglądać na Youtube) wywrotkę poniżej betonowego progu na Lubickiej Strudze w toruńskim Grębocinie. To kilkumetrowa konstrukcja hydrotechniczna, na którą nie powinien się porywać bez asekuracji nawet doświadczony kajakarz. W tym przypadku koledzy wyciągnęli pana Krzysztofa z odwoju na linach.
- Ledwo uchylone klapy jazów są bardzo niebezpieczne - potwierdza Jan Wielgosz z Tucholi, instruktor kajakarstwa na rzekach szybkich, ratownik WOPR, płetwonurek. - W ubiegłym roku nurt wciągnął kajakarkę, która zbliżyła się do jazu w Borsku na szlaku Wdy. - Zanim prąd wyrzucił dziewczynę z drugiej strony, ta została solidnie poturbowana i doznała poważnej rany nogi.
Jak się ratować
Odwój tworzy się na skutek spadającej z progu (może to być także próg naturalny) z dużą energią wody. Przez to woda jest spieniona, mocno natleniona. Jej gęstość jest o wiele mniejsza od wody spokojnej, a to oznacza, że jej zdolność wyporu jest mała.
Jak wyjaśnia Jan Wielgosz, z tego powodu człowiekowi, nawet w kamizelce asekuracyjnej bardzo trudno jest utrzymać się na powierzchni. W takich sytuacjach sprawdzają się jedynie kamizelki ratunkowe lub asekuracyjne o podwyższonej wyporności, przeznaczone dla kajakarzy górskich lub morskich.
Instruktor przestrzega jednak, że i takie wyposażenie może się nie sprawdzić w ekstremalnej sytuacji. Zwykły kajakarz turysta powinien bezwzględnie pozostać w kamizelce, próbować wyrwać się odwoju lub czekać na ratunek.
Można zanurkować
Jednak doświadczony wodniak, który po kilku próbach nie może uwolnić się z tej "wirówki", może zrzucić kamizelkę, która zachowuje się jak wielki korek od szampana i ogranicza jego zdolności ruchowe. Po zrzuceniu kamizelki, pływak nurkuje w kierunku dna rzeki, gdzie zgodnie z ruchem natlenionych cząsteczek wody odpływa z uwolnionym z odwoju nurtem.
Autor tekstu uratował się w ten sposób po "połknięciu" kajaka przez odwój na rzece Białce w Tatrach Bielskich. Udało się po zrzuceniu kamizelki. Kajak roztrzaskał się na skałach.
Czytaj e-wydanie »