Jubilat po wojnie kupił działkę w Sierzchowie (gm. Waganiec) i tam się wybudował. Gdy się ożenił, zamieszkał w Młynku, a potem w Romanowie (gm. Koneck). Przez wiele lat pracował w poznańskiej Hydrobudowie. Jeździł po całej Polsce. Jako budowlaniec.
- Tata był bardzo pracowity, stale w ruchu - mówi córka Grażyna Deręgowska.
Sam Kazimierz Malinowski, chętnie odpowiada na pytania, bo słuch ma niezły i lubi rozmawiać.
-Gorzej ze wzrokiem. Nie mogę już czytać gazet. Kiedyś dużo czytałem książek . dziś nie daję rady - przyznaje. Po domu porusza się o laseczce. Wychodzi też na spacery. Uważa, że to głownie ruch trzyma go przy życiu. - Tata wciąż jest samodzielny.Sam się ubiera, myje, tylko przy goleniu trzeba pomóc - mówi córka.
Pan Kazimierz i jego żona (zmarła 11 lat temu) doczekali się czterech córek i syna. Kolejne pokolenia to 11 wnuków, 13 prawnuków i trzyletnia praprawnuczka.
Stulatek wygląda świetnie. Czy ma specjalną dietę? -Je to, co my, ale na śniadanie musi mieć mleko i jakiś nabiał do pieczywa, rano nie je wędlin, dopiero na kolację. A obiad składa się z potraw gotowanych - tłumaczy córka. Dodaje, że bardziej niż słodycze tata lubi owoce, głownie jabłka, a spośród ciast wybiera zwykłą drożdżówkę.
Pan Kazimierz nie narzeka na zdrowie.Leki bierze tylko na nadciśnienie. Swoje setne urodziny w sali GOK w Raciążku, gdzie grała mu orkiestra dęta, były też życzenia, biesiada i tańce.
Czytaj e-wydanie »