Wójt Kęsowa Radosław Januszewski miał najmniej wyborczego stresu. Był jedynym kandydatem na stanowisko. W niedzielę razem z rodziną przyszedł kibicować miejscowej drużynie podczas meczu piłki ręcznej.
Kilkumiesięczną córeczkę wieczorem ułożył do snu, sam nie spał jednak do godz. 4 nad ranem, śledząc wyniki spływające z komisji. - Obserwowałem je na gorąco, wysyłałem esemesy do kandydatów na radnych z mojego komitetu, którym udało się wejść do rady, a po godz. 3 odbierałem gratulacje - opowiada.
Dziś jest zmęczony i niewyspany, ale szczęśliwy. Chętnym z jego komitetu udało się zdobyć aż 12 na 15 mandatów. On sam dostał 84,66 proc. poparcia.
- 75 proc. było moim marzeniem, a jest jeszcze lepiej. Jestem bardzo zadowolony i zmobilizowany, bo takie zaufanie zobowiązuje. Czuję, że dostałem zielone światło, jakby mieszkańcy powiedzieli: dziękujemy i prosimy o więcej - mówi.