Powoływał się na zapis w kontrakcie, pozwalający mu odejść w okienku transferowym, które trwało od 1 do 28 lutego. Innego zdania byli w Chojnicach. Pach nie stawił się na treningi, a władze klubu go zawiesiły, ale w lutym pomocnik mógł trenować. Pojawił się w Grudziądzu.
Rozwiązany kontrakt?
Sprawa została skierowana do Izby ds. rozwiązywania sporów sportowych przy PZPN. 2 marca ten organ rozwiązał umowę Pacha z Chojniczanką. Wyrok nie był prawomocny. Z taką decyzją nie pogodzili się włodarze chojnickiego klubu.
- Nie zgadzamy się z argumentacją, dlatego będziemy się odwoływać - powiedział "Pomorskiej" Jarosław Klauzo, wiceprezes klubu.
Dzień później Pach związał się półtoraroczną umową z Olimpią.
Wszystko z punkty widzenia grudziądzan wydawała się załatwiona i zawodnik będzie mógł reprezentować barwy biało -zielonych.
Jednak Pach nie zagrał w pierwszym meczu Olimpii przeciwko Bałtykowi Gdynia. Dlaczego? - Mam dwie różne interpretacje prawne decyzji izby - tłumaczy Jacek Bojarowski, prezes klubu z Grudziądza. - Pierwsza mówi o tym, by lepiej poczekać z całkowitym uprawomocnieniem się wyroku. W przypadku innego rozstrzygnięcia sprawy moglibyśmy się narazić na ewentualne walkowery w meczach, w których Sławek Pach, by grał. W drugim przypadku mamy interpretacje, że warunkowo może grać, skoro kontrakt został rozwiązany i podpisał umowę z nami. Ciągle konsultujemy sprawę z prawnikami, ale chyba poczekamy do całkowitego zakończenia sporu - twierdzi szef Olimpii.
Inne paragrafy
Pod koniec minionego tygodnia do Chojniczanki dotarł faks z uzasadnieniem wyroku izby.
- Trochę się zdziwiliśmy, bo na inne paragrafy powoływano się podczas ustnego informowania nas o decyzji izby, a inne zostały przytoczone w uzasadnieniu pisemnym - twierdzi prezes Klauzo. - Jesteśmy cały czas w kontakcie z kancelarią prawną i przygotujemy w odpowiednim czasie odwołanie. Wykorzystamy wszystkie możliwe instytucje i możliwości oprawne, które nam przysługują. Uważamy, że racja jest po naszej stronie i nie zamierzamy odpuszczać sprawy - zapowiada wiceprezes Chojniczanki.
Po takich deklaracjach trudno oczekiwać szybkiego załatwienia sprawy. Pewne jest jedno: nikt z niej nie wyjdzie zwycięsko. Ucierpiały na niej oba kluby i przede wszystkim zawodnik.
Czytaj e-wydanie »