Mieszkańcy okolicznych bloków wiedzą już, że to nie biblijna Apokalipsa, a jedynie kolejna próba pewnego zespołu…
Najpierw na wspólne muzykowanie w mocniejszym wydaniu zgadali się Czarek - pauker i Michał - basista. Wkrótce dołączyli do nich gitarzyści: Piotr i Marek. Jako ostatni skład uzupełnił Adrian, obdarzony potężnym, chrypliwym i bardzo charakterystycznym głosem. Historia zespołu jest krótka, bo w tym składzie grają dopiero od września ubiegłego roku. Od początku mają pod górkę. Długo np. szukali miejscówki na próby. Nie jest tajemnicą, że w Brodnicy nie ma wielu odpowiednich miejsc. Poza tym nie ma koniunktury na taką muzykę.
Na szczęście znaleźli - w lokalu po dawnym spożywczaku, w samym sercu blokowiska.
Michał Warachowski, Marek Grygielski, Piotr Turek, Adrian Wiater i Cezary Pszczoliński
Osiedla kojarzą się zazwyczaj z hip hopem i szerokimi spodniami. Jednak muzyka Klątwy nie przypadłaby raczej ziomom do gustu. Nie śpiewają o imprezkach i bakaniu czy fatalizmie betonowego bytu. Całymi garściami czerpią za to z metalu. - Od Black Sabbath po Cannibal Corpse - wyjaśnia Piotr.
Nic dziwnego, że pierwsza próba wywołała w sąsiedztwie duże poruszenie. Skończyło się prawie świętą inkwizycją… Na szczęście, ludzie się już przyzwyczaili do cotygodniowego trzęsienia ziemi. Czasem nawet niektórzy przychodzą, żeby posłuchać. Stoją wtedy w kącie i wsłuchują się jak ekipa wymiata, a Adrian zdziera gardło.
Jednak na koncertach nadal budzą skrajne emocje. - W Jabłonowie ktoś krzyczał, żeby wyłączyć prąd, bo śpiewamy o szatanie - śmieje się Michał, najmłodszy członek zespołu. Z powodu wieku ma przechlapane, bo pozostali śmieją się, że niby słucha emo, muzyki obciachowej w stylu Tokio Hotel (jakby ktoś nie kojarzył - durch den monsuu-uun, ułuuu). Rzeczywiście, ten drobnej postury blondyn nie wygląda na metalowca, ale wystarczy kilka chwil na próbie, żeby przekonać się jak daje radę na gitarze. I nie ustępuje wiele starszym kolegom, którzy mogą pochwalić się o wiele dłuższym stażem gry na wiośle.
A dlaczego metal? - Na początku rozmawialiśmy o kapeli thrashowej, ale przyszli kolejni członkowie i cały zespół przechylił się w stronę czystego metalu - wyjaśnia młody. - Bo każdy z nas tego słucha. Zaczynałem słuchać metalu, jak startowała Metallica - odpowiada z kolei Czarek, najstarszy w ekipie. Któryś z chłopaków rzuca pod nosem, że od Czarka to starszy jest tylko węgiel kamienny…
Przy krótkiej historii zespołu nie dziwi, że Klątwa nie ma na koncie żadnego oficjalnego wydawnictwa. Zresztą nieoficjalnego też jeszcze nie mają. Są tylko robocze nagrania z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i ostatniego koncertu w Jabłonowie Pomorskim opublikowane - a jakże - na MySpace.
- Idzie lato, więc będzie czas, żeby gdzieś pograć. Mamy kilkanaście kawałków a do tego covery. Mam nadzieję, że uda się coś zarejestrować na poważnie - mówi Czarek.
Szukają koncertów, chcą się pokazywać, ale nie liczą na sławę. W Polsce rock ma się gorzej niż źle, a gdzie tu mówić o mocniejszych gatunkach. Chyba nikogo nie trzeba o tym przekonywać skoro taki Vader, to karierę robi głownie poza granicami…
Gdyby Klątwa zaczynała kilkanaście lat temu, to z pewnością by wypłynęła nawet w takiej Brodnicy np. przy okazji jednej z imprez z cyklu Camping Muzyczny czy Rock na Pojezierzu.
Obecnie szukają kolejnych okazji. W kalendarzu na sierpień mają już dwie daty: jabłonowski "Moto Quest Fest" i brodnickie "Wyjście z garażu".
www.klatwa.metal.org.pl