Rozpoczęło się batalią o wyłączenie jawności. Wniosek złożył pełnomocnik Fundacji Tumult, argumentując, że nie mogą zostać tajemnice biznesowe fundacji oraz dane osobowe jej pracowników.
Tumult: wiceprezes ujawnił wrażliwe dane
Po trzech kwadransach burzliwej dyskusji, sąd nie dopatrzył się, aby zaszły przesłanki do utajniania rozprawy. Najwyraźniej słusznie, bo – jak się niebawem okazało - obie strony nie miały większych oporów w rzucaniu konkretnymi kwotami.
Jerzemu Derkowskiemu, byłemu wieloletniemu wiceprezesowi Fundacji, który po odejściu ujawnił wiele bulwersujących informacji o codziennym funkcjonowaniu Tumultu, zarzuca się naruszenie dóbr i ujawnienie danych osobowych pracowników (przede wszystkich płac i premii).
Na tę okoliczność Tumult przedstawił swoich świadków (głównie pracowników i byłych pracowników), którzy zostali przesłuchani piątek.
Żydowicz: przekuwamy w sukces
Pierwszym z nich była Anna Tondel, dyrektor ds. marketingu w Fundacji, która zanim rozpoczęła pracę w Tumulcie, była rzecznikiem prasowym prezydenta Michała Zaleskiego. Według dyrektor Tondel, po publikacjach opartych na informacjach od Jerzego Derkowskiego, ze wspierania festiwalu zrezygnował bank PKO BP oraz toruńska firma APRO. Wskutek wycofania się w tej ostatniej, na konto festiwalu nie wpłynęło 50 tys. zł (inny ze świadków twierdzi, że 40 tys.), a atmosfera w rozmowach z innymi potencjalnymi sponsorami znacząco się pogorszyła.
Jerzy Derkowski dopytywał jak to możliwe, że takie pogorszenie relacji ze sponsorami przełożyło się na coraz pokaźniejszy stan konta fundacji, który w ciągu paru lat urósł z 2 do 10 milionów (według najnowszego bilansu). Marek Żydowicz odparował, że jest to skutek panującej z Tumulcie filozofii „przekuwania każdej porażki w sukces”.
Premie pofestiwalowe
Pytania powoda do kolejnych świadków skupiały się głównie na dwóch kwestiach. Pierwszym była próba dowodzenia, że Fundacja poniosła poważne straty wskutek wypłynięcia informacji od byłego wiceprezesa. Drugim były straty moralne pracowników (głównie syna i córki Marka Żydowicza) z powodu wypłynięcia danych o ich zarobkach. Przy okazji potwierdzono, że pracownicze premie za organizację każdego („od wielu lat”) festiwalu przyznawane były uznaniowo przez prezesa i wynosiły wielokrotność pensji (podczas przesłuchań padały wersje od 1- do 7-krotności wynagrodzenia).
Stronę pozwaną interesowała m.in. kwestia zleceń wykonywanych przez firmy Allux oraz Maxbud. Pełnomocniczka Jerzego Derkowskiego, mec. Anna Lenz dopytywała świadków czy firmy wykonywały remonty w ich prywatnych mieszkaniach (zarzut wykonania altany dachowej na koszt Tumultu w mieszkaniu prezesa Żydowicza pojawił się w wywiadach udzielonych przez byłego wiceprezesa). Dwie osoby potwierdziły, że korzystały z usług firmy, twierdząc że zapłaciły gotówką ze swoich pieniędzy. Jednym z wątków interesujących pozwanego był również zakupiony z publicznej dotacji klimatyzator, który zaginął i miał odnaleźć się w mieszkaniu prezesa.
Marek Żydowicz przedstawił sądowi wydruki przelewów mające poświadczyć, że za altanę dachową zapłacił z własnych pieniędzy. Derkowski podważył jednak autentyczność tych dokumentów i zwracał uwagę, że dokumenty powinna pozyskać prokuratura (która prowadziła sprawę z jego doniesienia i umorzyła ją), a nie zainteresowana strona.
Zorganizowana akcja mediów
Żydowicz przekonywał, że toczy się przeciwko niemu „zorganizowana akcja oczerniająca” z udziałem dziennikarzy. Zasugerował, że powodem ataku na Fundację ze strony byłego wiceprezesa było niewypłacenie mu premii w spodziewanej wysokości. Prowadząca w zdecydowany sposób rozprawę, sędzia Justyna Piś-Barganowska, nie ucinała jednak stronom osobiste wycieczki.
Michał Prewysz-Kwinto, dyrektor promocji w Tumulcie, przedstawił w dramatyczny sposób sytuację Festiwalu po „medialnej zawierusze”. Były wiceprezes dopytywał czy możliwe jest pozyskanie takich sponsorów jak Energa czy Totalizator Sportowy bez przychylności polityków, jednak jego pytanie zostało uchylone przez sąd.
Większość świadków zdecydowanie zaprzeczyła, aby Paweł Żydowicz (syn Marka, obecny wiceprezes Fundacji) i Joanna Żydowicz-Barciś (córka) byli jedynie martwymi duszami w fundacji. Michał Prewysz-Kwinto podkreślał, że Paweł Żydowicz jest jedyna osobą w Tumulcie, która zna się na profesjonalnym montażu. Nie usłyszeliśmy natomiast jednoznacznego wyjaśnienia z jakiego powodu przez wiele miesięcy sprzęt do montażu („najcenniejszy składnik majątku Fundacji”) przeniesiony został do jego prywatnego mieszkania.
Paweł Żydowicz miał zostać przesłuchany w charakterze świadka, jednak gdy okazało się, że pełni obecnie funkcje wiceprezesa Fundacji Tumult, sąd zadecydował o przesłuchaniu go w charakterze strony w kolejnym, październikowym terminie.
Scheuring-Wielgus kontroluje (i komentuje)
Kolejny świadek, Kazimierz Suwała, obecnie dyrektor Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage (powołanego przez Tumult, Gminę Miasta Toruń i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa) ujawnił, że budżet Festiwalu wynosi 12-13 mln zł i w przyszłości wzrośnie.
Dyrektor podkreślił, że jego instytucja była przedmiotem licznych kontroli (w tym CBA), które zakończyły się bez wniosków. Kontrolę poselską przeprowadziła w Fundacji również Joanna Scheuring-Wielgus. Na prośbę Marta Żydowicza, Suwała przytoczył opinię jaką w sprawie zleceń ECFC dla Marka Żydowicza wyrazić miała posłanka: „Za te pieniądze w Warszawie nikt by tego nie robił”.
Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 28 października.
