- Czy specjalnie wytypowane komisje już policzyły, ile rodzin mieszka na stałe na działkach?
- Na pewno jest to 46 rodzin, ale do skontrolowania zostało jeszcze 30 posesji, więc może się okazać, że jest ich jeszcze więcej. Do 6 lutego potrwa kontrola pod tym względem, także pod względem zasilania w energię.
- No właśnie, ostatnio mieliście poważne kłopoty z regulowaniem należności wobec energetyki ...
- Na dziś wszystko jest zapłacone, mamy też pieniądze na zapłacenie faktur w styczniu. Zwróciliśmy się z apelem do działkowiczów, by regulowali należności co miesiąc. Wysyłamy ponaglenia do tych, którzy coś jeszcze mają do zapłacenia. Następnej zimy już nie przetrzymamy tak samo jak tej. Było planowane 27 tys. zł za prąd, a rachunki opiewały na 64 tys. zł. Tak po prostu nie może być. Jest gotowa dokumentacja, ma być budowana sieć kablowa, do końca sierpnia energetyka powinna zakończyć inwestycję. Wtedy będzie tak, że każdy będzie się rozliczał na podstawie swojego licznika przy działce i to bezpośrednio w Zakładzie Energetycznym.
- Kłopoty są przez to, że ludzie mieszkają na działkach jak w domach i na dodatek są tam meldowani przez Urząd Miejski?
- Faktycznie tak jest. Istnieje kolizja pomiędzy tym, co robi Urząd Miejski, a tym, co jest powiedziane w przepisach o ogrodach działkowych. Te drugie wykluczają zamieszkiwanie na działkach. Ponadto zupełnym nieporozumieniem jest nadanie naszym ogrodom statusu ogrodu podmiejskiego. Ta decyzja jest obciążona wadą prawną i trudno to zmienić. Bo pisałem, gdzie się dało, ale efekt był mizerny. Teraz jedynym wyjściem jest przyjęcie ustawy o przejmowaniu działek na własność, który do Sejmu wnosi PiS. Bardzo chciałbym na stare lata doczekać, by ogrody pełniły swą rekreacyjną funkcję i by funkcjonowały zgodnie z prawem.
Rozmawiała MARIA EICHLER
