Na wniosek Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy sąd aresztował Macieja K. na trzy miesiące.
- Mężczyzna usłyszał łącznie siedem zarzutów, w tym oszustwa i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej - mówi Jan Bednarek, rzecznik bydgoskiej prokuratury. - Na stałe mieszkał w Niemczech.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Maciej K. wpadł w ręce policji, gdy na krótko przyjechał do Bydgoszczy. Dzisiaj trafił do aresztu. Policja zatrzymała go w ramach śledztwa dotyczącego gangu Henryka L. "Lewatywy". Boss siedzi w areszcie od maja 2011 roku, gdy został zatrzymany pod zarzutem próby wymuszenia haraczu w wysokości prawie 500 tys. zł. Tę kwotę rzekomo miał zapłacić mu właściciel jednego z klubów w centrum Bydgoszczy.
Przy okazji śledczy postawili L. również inne zarzuty. Wiązały się one z wyłudzeniami oraz próbami wyłudzeń kredytów hipotecznych na łączną kwotę około 20 mln zł. Do tej pory w tej własnie sprawie zatrzymano juz 14 osób.
Przeczytaj również: Sprawa zamachu na Piotra Kasprowicza. Dyrektor kazał śledzić dealera z Brzozy?
Na początku 2012 roku prokuratura potwierdziła informację o tym, że w sprawie zeznaje świadek koronny. Jak blisko związany był z "Lewatywą"? Tego śledczy nie zdradzają. - Mogę tylko potwierdzić, że w sprawie rzeczywiście zeznaje świadek koronny - uciął prokurator Wiesław Giełżecki, z V wydziału śledczego prokuratury okręgowej.
"Lewatywa" w latach 90. był jednym z bossów bydgoskiego światka przestępczego. W 2011 roku Sąd Okręgowy w Bydgoszczy podjął na nowo proces w sprawie zabójstwa w 1999 roku Piotra Karpowicza, szefa centrum Likwidacji Szkód PZU. W tym procesie Henryk L. jest jednym z głównych oskarżonych.
Czytaj e-wydanie »