W sępoleńskim Zakładzie Gospodarki Komunalnej potrzebowali kogoś do uporządkowania i poksięgowania papierów z projektu unijnego. Zatrudnili więc syna starosty Jarosława Tadycha.
Prezes ZGK Dariusz Krakowiak nie widzi w tym nic dziwnego ani niestosownego. Potrzebował na szybko fachowca, więc wpadł mu do głowy tylko syn starosty. Czy w Sępólnie nie było innych wykształconych osób?
Pikanterii dodaje fakt, że zarówno starosta Tadych, jak i Dariusz Krakowiak to politycy PO. Krakowiak jakiś czas temu zgłosił kandydaturę Tadycha na starostę. Ten później przyjął go na członka rady nadzorczej spółki Novum-Med (nie było konkursu! Krakowiak po artykułach prasowych złożył rezygnację).
O sprawie poinformował nas jeden z czytelników. - Syn pana starosty został zatrudniony po koleżeńsku w ZGK w Sępólnie, na umowę zlecenie, bez żadnego konkursu. Najgorsze jest to, że on udaje, że pracuje, bo ta umowa to fikcja. W dobie dzisiejszego bezrobocia i braku pracy na naszym terenie, to sprawa bulwersująca - czytamy w liście do redakcji.
Zainteresowaliśmy się tym tematem i szybko udało nam się dowiedzieć, że syn starosty został w ZGK zatrudniony latem tego roku na umowę zlecenie. - Dyrektor ZGK pan Krakowiak znalazł dobry sposób, jak zatrudnić syna kolegi partyjnego pana Tadycha. To jest rażąca niegospodarność - mówi nasz informator - Wszyscy znajomi partyjni jego ojca, jak przychodzili i widzieli, że on tam jest w pracy, to udawali, że go nie znają.
Co na te zarzuty prezes ZGK Dariusz Krakowiak? Potwierdza, że zatrudnił syna starosty, ale podkreśla, że tylko na kilka tygodni i dawno już w ZGK nie pracuje. - Taka była potrzeba. Pan Łukasz już u nas nie pracuje, pomagał nam przy dokumentacji i rozliczeniach projektu - mówi Dariusz Krakowiak. - Nie zrobiłem konkursu, gdyż potrzebowałem kogoś od razu, na krótki czas. W innym przypadku oczywiście byłby konkurs.
Krakowiak mówi, że bardzo często zdarza mu się w ciągu roku zatrudniać na krótkie okresy pracowników, na różne szczeble i różne umowy. - Zawsze będą takie głosy, jeśli pracę znajdzie syn starosty. I nikogo nie przekonam, że to nic złego - mówi Krakowiak.