Do normalnego życia zaczynają powoli wracać: 19-letni Mateusz z Zielonej Góry, 37-letni Dawid z Górzna, 40-letni Marcin z Bielska-Białej oraz 67-letni pan Jan z Torunia. Są między innymi ofiarami wypadków komunikacyjnych, a jeden z nich został pobity.
- Jestem niezmiernie szczęśliwa, że po raz kolejny jesteśmy świadkami cudu, a właściwie czterech cudów. Dla nas ci pacjenci są kolejnym dowodem na to, że trzeba stworzyć nowy ośrodek, jeśli tak niewiele czasu potrzeba, by pacjent się wybudził - mówi Janina Mirończuk, prezes fundacji „Światło”.
Wszyscy mężczyźni do toruńskiego Zakładu Opiekuńczo- Leczniczego trafili w podobnym czasie. Wszyscy czterej w maju zapadli w sen, ale każda z tych historii jest inna. Jednym z wybudzonych jest 67-letni torunianin. - Pan Jan jest naszym najstarszym wybudzonym pacjentem. W maju tego roku potrącił go samochód, jak jechał rowerem. Pan Jan ma dwoje dzieci w wieku dziewięciu i dziesięciu lat. Ma młodszą od siebie żonę. Myślę, że to miało wpływ na jego szybki powrót do zdrowia. Wola życia i walki, gdy ma się obok siebie bliskich jest ogromna - opowiada Janina Mirończuk.
Mamy potencjał, ale odstajemy od najbardziej innowacyjnych województw
Na wsparcie ze strony bliskich mógł też liczyć 40-letni pan Marcin, mieszkaniec Bielska-Białej, którego tuż po wybudzeniu do domu zabrała żona. Kobieta zorganizowała transport, ponieważ stwierdziła, że w domu jej mąż szybciej dojdzie do siebie. Pan Marcin połowie maja niefortunnie upadł ze schodów, na skutek czego doznał urazu mózgowo-czaszkowego i w efekcie zapadł w śpiączkę.
37-letni Dawid to mężczyzna pochodzący z Górzna, który cztery miesiące temu miał wypadek komunikacyjny. To jedna z najczęstszych przyczyn, z powodu których pacjenci zapadają w śpiączkę, ale są też inne przyczyny utraty świadomości przez pacjenta jak np. pobicie. To jego ofiarą jest 19-letni Dawid z Zielonej Góry. Młody chłopak jest czwartym wybudzonym w ostatnim czasie pacjentem w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym „Światło”.
53 wybudzonych
- Historie naszych wybudzonych pokazują, że wszystko może się w życiu zdarzyć. Może nas potrącić samochód, możemy spaść ze schodów, czy ulec wypadkowi. Możemy też mieć nagłe zatrzymanie krążenia. Nasi pacjenci są tacy sami, jak my wszyscy, a naszym zadaniem jest pomóc im wrócić do dawnych życiowych ról, aby nie byli tylko pacjentami „Światła” - opowiada Janina Mirończuk.
Wybudzeni mężczyźni dołączyli do grona 53 pacjentów, którzy powrócili do życia. Na oddziale w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym „Światło” obecnie przebywa ok. 40 pacjentów. Ta liczba się nie zmniejsza. Chętnych z całej Polski wciąż przebywa m.in. ze względu na sukcesy placówki.
Tymczasem bliscy takich pacjentów w zwykłych szpitalach często słyszą, że już nic więcej nie można zrobić i trzeba zabrać pacjenta w stanie wegetatywnym do domu.
Historie podopiecznych toruńskiego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego pokazują, że jednak można zrobić nie coś, ale całkiem sporo, jeśli wybudzony zaczyna mówić.
Info z Polski - 7 września 2017 roku.