To już kolejny taki przypadek w ostatnich kilku tygodniach.- Byłem w klubie ze znajomymi. Przy stoliku obok nas ktoś spoza naszej grupki rozlał piwo - opowiada 27-letni Andrzej. - Podszedł do nas jakiś mężczyzna, ubrany jak zwykły klient. A twierdził, że jest z ochrony klubu. Powiedział, że mamy się wynosić.
beta.pomorska.pl w zupełnie nowej odsłonie. Czekamy na opinie
Gdy Andrzej odmówił, mężczyzna założył mu ręce za plecy, złapał za kark i wyprowadził na zewnątrz. - Wyszli też moi znajomi - mówi poszkodowany.
Przeczytaj także: Pobicie w bydgoskim klubie. Ochrona użyła gazu łzawiącego?
To nie koniec historii. Miała ona dalszy ciąg kilkanaście dni później, 30 września.- Przechodziłem akurat obok klubu - wspomina nasz rozmówca. - Przy stolikach przed wejściem stał ten sam ochroniarz, który wcześniej nas wyrzucił. Wyjął gaz paraliżujący i prysnął mi w oczy z odległości maksymalnie piętnastu centymetrów. Krzyknął: "Za tamto!".
Andrzej zgłosił sprawę policji.
Więcej czytaj w poniedziałkowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie bydgoskie
Najświeższe informacje z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Czytaj e-wydanie »