Andrzejowi Gibasowi z Wielkiego Stwolna w gminie Dragacz woda zalała 60 hektarów. - W wodzie stanęło całe pole kukurydzy przeznaczonej na cele przemysłowe - ubolewa rolnik, dodając, że zaledwie parę tygodni wcześniej zdążył ją zasiać. - Straty wynoszą ok. 50 tys. zł. To koszt nasion i nawozów, które musiałem zakupić. Teraz wygląda na to, że były to pieniądze wyrzucone w błoto - załamuje ręce.
Zasiewy nie zostały ubezpieczone. Znajdują się na obszarze zalewowym, potocznie określanym jako tereny o trudnych warunkach uprawowych. - Wielu rolników ich nie ubezpiecza - wyjaśnia Andrzej Gibas. Według niego ubezpieczyciele sami są niechętni, żeby to robić. Zdają sobie sprawę, że są to tereny wysokiego ryzyka.
Komisje już szacują
Szkody poczyniły także wybijające na polach uprawnych wody gruntowe. - Mogę je oszacować na 20 procent. Dotyczą przede wszystkim upraw jęczmienia, pszenicy i rzepaku.
W gminie Dragacz rozpoczęło się szacowanie strat. Komisje powołane z ramienia wojewody ruszyły do rolników, którzy wcześniej zgłosili szkody w gminie i wypełnili stosowny wniosek. - Cały czas czekamy na zgłoszenia - informuje Mirosława Krajińska, inspektor Gospodarowania Mieniem i Rolnictwem UG w Dragaczu i dodaje, że do tej pory złożono już 20 wniosków. - Protokoły z pracy komisji będą podstawą do udzielania wsparcia.
OPS też pomoże
Te same protokoły będą także podstawą do udzielania świadczeń przez pomoc społeczną. Tam również mogą zgłaszać się poszkodowani rolnicy. - Wnioski, które są u nas dostępne można składać do 30 września - uspokaja Lidia Lemańska kierownik OPS w Świeciu, dodając, że do tej pory zrobiło to 40 osób. - Przy określaniu wysokości pomocy nie będzie brana pod uwagę sytuacja dochodowa rodziny i nie będzie prowadzony wywiad środowiskowy - uściśla Lemańska.